Poszukiwani - Page 2

Morsmordre
Morsmordre
Poszukiwani - Page 2
13-06-2021 22:23


Breathe through the fear
and walk through the fire

Jacqueline Rineheart | półkrwi | 26 lat | sojusznik Zakonu Feniksa


Perspektywa Vincenta:

Nie miałaś łatwego żywota. Nie było Ci dane zaznać ciepła i troski matczynych rąk, dłużej niż dwa lata. Ciężka, nieujawniona choroba zabrała ją z naszego świata wraz z ostatnią, płomienną nadzieją, że możemy tworzyć jeszcze prawdziwą rodzinę. Wychowywał nas surowy, bezwzględny ojciec, przy pomocy jego zgorzkniałej siostry Sary. Przez większość czasu nie było go w domu, dlatego powinność opieki spadała na zgarbione ramiona starej ciotki. I choć sam, już jako mały chłopiec walczyłem z przerażającymi, przygniatającymi demonami, starałem się stanąć na wysokości zadania jako troskliwy i opiekuńczy starszy brat. Nie było łatwo; różnica naszych temperamentów była widoczna na pierwszy rzut oka. Byłem cichym i wycofanym obserwatorem, ukrytym w ciemnym kącie wraz z opasłym tomiszczem ulubionej, przygodowej lektury. Nosiłem w sobie ogromne pokłady żalu, przenikliwego smutku i braku dyscypliny. Odreagowywałem żałobę, stratę najbliższej wychowanki, która jako jedyna rozumiała zupełnie inne, wrażliwe podejście do życia. Ty natomiast wolałaś eksplorować świat o wiele bardziej energicznie: biegać po niewielkim podwórku wydając uradowane, rozkrzyczane dźwięki. Nie bałaś się nowych wyzwań, przygód czekających na Ciebie tuż za rogiem. Szybko zaskarbiałaś uwagę rówieśników z sąsiedztwa. Odważna, żywiołowa panienka, od samego początku twardo stawiająca na swoim, głosząca nieprzekraczalne warunki. Nawet wtedy, gdy podczas jednego ze spacerów postawiłaś się starszemu chłopakowi z sąsiedztwa wymierzając potężny cios sprawiedliwości. Ja nie miałem tyle odwagi, wycofałem się, odwróciłem głowę, abyś nie zobaczyła łez spływających po moich bladych policzkach. Ojciec widział w Tobie potencjał, koncentrował na Tobie całą swoją uwagę, abyś tylko spełniła jego oczekiwania; wymagania, przed którymi ja broniłem się jak tylko mogłem. I tak też się stało. Spora różnica wieku nie pozwalała na zbyt częsty kontakt. Nie mogłem zainterweniować zamknięty w szczelnych murach Hogwartu. Widziałem jak chłonęłaś jego słowa, stawałaś się jego wymarzoną, wytrenowaną wersją. Ja natomiast szukałem sposobu na ucieczkę od ojcowskiej dyktatury, choć serce rozpadało się na drobne kawałeczki, wiedząc, że zostaniesz tu całkiem sama. Uciekłem, bez słowa. Nie wiem jak zareagowałaś, nie wiem czy tęskniłaś, czy kiedykolwiek próbowałaś mnie szukać? Nie odpisywałem na Twoje listy, nie dawałem znaku życia, próbując wymazać z Waszej pamięci obraz nieidealnego, zbuntowanego syna. Wiem, jak wiele działo się w między czasie. Stałaś się prawdziwą, wojenną wojowniczką, obrońcą sprawiedliwości, prawą ręką ojca przesiąkniętą jego wartościami – a na to nie mogłem się zgodzić. Wróciłem, chcąc naprawić to co utraciliśmy przez ponad jedenaście lat. Czy będę w stanie wyrwać Cię z twardych rąk ojca? Czy mam jeszcze szansę na wybaczenie?

Perspektywa Kierana:

Przyszłaś na świat jako moja córka i nigdy nie dałem Ci szansy, aby uwolnić się spod tego jarzma. Twój los, tak jak mój, przypieczętowany został w dniu narodzin, bo ukształtować Cię miała rodzina. Szczerze wierzyłem, że w pełni wystarczy, gdy wszystkie zagrożenia będą trzymać z dala, lecz tym samym nie dostrzegłem, iż największą tragedią dla wszystkich będzie wygaśnięcie domowego ogniska po nagłym, jakże niesprawiedliwym odejściu jego piastunki. Nie odczułaś straty matki dotkliwie, inaczej było z Twoim bratem. Nie mogłem znieść poczucia winy i czających się w jego oczach oskarżeń za to, że niezdolny byłem ustrzec przed końcem tej, która była najbliższa naszym sercom. Jakoś potrafiłem być mężem, lecz nigdy nie stałem się ojcem. Aurorskie wyzwania stały się dobrym pretekstem, aby przez jakiś czas uciekać od rodzicielskich powinności. Gdy na nowo przypomniałem sobie o byciu ojcem, było już za późno na wzajemne porozumienie pomiędzy mną a Vincentem. Wakacyjne wycieczki w postaci leśnych biwaków nie mogły wszystkiego naprawić. Ty jednak byłaś mała, nieświadoma tego, jak wiele straciłaś i jak niewiele mogę Ci dać. Nieskory do wykrzesania z siebie czułości zacząłem wprowadzać dyscyplinę, poczucie obowiązku i jedyną słuszną hierarchię wartości, którą mi także wtłoczono w dzieciństwie do głowy. Każdy Rineheart to człowiek twardy, głośny, zasadniczy i do szpiku kości przesiąknięty słusznymi ideami, które pozwalają mu odróżnić dobro od zła. Ślepą surowością doprowadziłem do ucieczki jedynego syna, jednak nie potrafiłem przyznać przed samym sobą, że to ja przez lata pozostawałem w wielkim błędzie. Nikt już nie mógł Cię obronić przed moim wpływem. Wychowywałem Cię tak, abyś pewnego dnia walczyła przy moim boku bez zawahania, jednak coraz bliżej realizacji celu wcale nie czułem satysfakcji. Czy wciąż starasz się podążać drogą, którą Ci wyznaczyłem? Może wreszcie odnalazłaś w sobie odwagę, aby wyrwać się z mojego cienia?

Serdecznie zapraszamy wszystkie chętnie osoby do stworzenia ukochanej siostry oraz córki! Nowe dusze, którym pomożemy wdrożyć i zaaklimatyzować się na forum, a także te, czynnie działające na naszej platformie. Jesteśmy otwarte na wszelkie propozycje, skore do dyskusji, proponowanych zmian oraz poznania koncepcji postaci! Mamy również kilka kwestii, które chciałybyśmy omówić na wstępie, gdyż postać Jackie, odegrała już pewną rolę w czarodziejskim świecie. Mamy głowę pełną pomysłów, które chętnie zrealizujemy! Nasza rodzina ma sporo powiązań, które będzie można niemalże od razu wcielić w fabułę! Nie możemy się już doczekać, ukochamy każdego! W kwestii kontaktu, podrzucam discorda: @Nata_niel#7503 i razmara.razgroza#5816. Zapraszamy również do wiadomości prywatnej. Podrzucam opis rodziny: klik

rezerwacja - 14 czerwca

Przeczytaj na stronie Zobacz stronę w katalogu