Czym są tekstowe gry fabularne?
Tekstowe gry fabularne są grami wyobraźni skupiającymi wokół siebie osoby, które chcą przeżywać przygody poprzez pisanie. Dzięki dostępności darmowych narzędzi praktycznie każdy jest w stanie taką grę stworzyć, a co za tym idzie, oferują one mnogość ciekawych światów, w których twórców ogranicza tylko i wyłącznie ich kreatywność. W jednej grze możemy wcielić się w wampira ze szlachetnego rodu, w innej w zagubionego nastolatka próbującego rozwikłać zagadkę tajemniczych zaginięć w rodzinnej miejscowości, a w jeszcze innej w całe państwo, którego struktury będziemy rozwijać na przestrzeni kolejnych tur. Wszystkie te gry łączy jedno - wspólne stukanie w klawiaturę kilku, kilkunastu, a czasami nawet i kilkudziesięciu graczy. Gry tekstowe to organizmy. To żywe, pełne ludzi światy, które rozwijają się wraz z decyzjami postaci i potrafią budować wokół siebie ogromne, zaangażowane w fabułę społeczności. TGFab.pl jest miejscem, które powstało, aby dać graczom gier tekstowych przestrzeń na dyskusje i promowanie swojej twórczości. Dowiedz się więcejCo znajdziesz na TGFab.pl?
- Katalog gier tekstowych - znajduje się w nim aktualnie ponad 140 gier! Umieszczenie reklamy gry w naszej bazie jest bezpłatne i bardzo proste - wystarczy zgłosić nową stronę w dedykowanym temu formularzu
- Najnowsze wieści ze świata tekstówek (część wiadomości jest zbierana automatycznie przez naszego bota).
- Rozbudowane profile użytkowników - pokaż czym się zajmujesz i gdzie grasz.
- Forum dyskusyjne
- Miejsce na promowanie swojej twórczości bez żadnych ograniczeń - w dziełach społeczności możesz swobodnie wymieniać się swoimi dziełami i linkami do stron, które prowadzisz.
- Baza wiedzy o grach tekstowych. Od prac naukowych, przez przydatne linki, aż po słowniczek pojęć.
- Discordowy bot śledzący wątki - Automatyczne powiadomienia o nowych odpisach na grach PBF.
- Wyszukiwarka avatarów, która śledzi największe polskie blogi w serwisie tumblr.
- Wiele innych ciekawych narzędzi, takich jak edytor obrazków, generatory i kostki.
- Cały czas pracujemy nad nowymi projektami! Śledźcie nas i sugerujcie czym możemy zająć się w przyszłości.
Discord
Ostatnie posty
@_zginalem napisał(a) komentarz na stronie 𝐉𝐨𝐭𝐮𝐧𝐡𝐞𝐢𝐦: 𝐊𝐫𝐨𝐧𝐢𝐤𝐢 𝐏𝐫𝐳𝐞𝐝𝐰𝐢𝐞𝐜𝐳𝐧𝐲𝐜𝐡
@Vilkas napisał(a) komentarz na stronie Kroniki Fallathanu
@Misfitto napisał(a) komentarz na stronie Kroniki Fallathanu
Losowa tekstówka
Wyróżnione w tym tygodniu
Ostatnio dodane
Najnowsze wiadomości ze świata
Kroniki Fallathanu
Festyn ku czci bohaterów
10-12-2024 20:50
Opis
Data rozgrywania się wydarzeń
9 Webala (listopada) 1376 roku
Miejsce rozgrywania się wydarzeń
Karczma Kufel i Kości, Illtrium, Mała Vanthia
Przebieg wydarzeń
Częściowe zażegnanie kryzysu, który bezpośrednio dotykał również Kufel i Kości, spowodowało polepszenie nastrojów. Zarówno obsługa karczmy, jak i stali bywalcy odczuli spadek napięcia, mniej przytłaczającą atmosferę. Stało się więc jasne, że temat uchodźców, który stał się głównym problemem Illtrium, odchodzi na dalszy plan.
Z tej okazji Euzebiusz*, wyjątkowo zadowolony i uśmiechnięty, zdecydował się zorganizować małą potańcówkę. Należało podnieść morale i wynagrodzić tych, którzy dotychczas bronili miasta, a nawet on, dusigrosz i sceptyk, zdawał sobie z tego sprawę. Ogłoszono więc festyn na cześć bohaterów, zapewniając o darmowych napitkach dla tych, którzy przyczynili się do naprawy sytuacji.
Sala przystrojona była kolorowymi girlandami, stoły ustawiono bliżej ścian, by na środku pozostawić miejsce dla tańczących. Kasieńka* i Euzebiusz* uwijali się za kontuarem, Janek* doglądał stajni i regularnie donosił suche drwa, by utrzymać ogień w kominku. Z kuchni wymykały się przygotowywane przez Florka* potrawy, a Bigos* i Drama* zajmowali specjalne miejsca nieopodal paleniska: na solidnych skrzyniach, ustawionych jedna na drugiej i nakrytych czerwonym materiałem, ułożono poduszki i koce, by koty mogły tam odpoczywać z widokiem na całą salę i z daleka od nachalnych rąk przybyszów. Swoiste trony!
Pod ścianą dzielącą Salę Główną od Perłowej wisiało pięć dorodnych kukieł z kolorowych papierków. Pokraczne kształty piniat miały chyba przedstawiać potwory, ale ciężko było stwierdzić jednoznacznie. Młody chłopak elfiego pochodzenia* siedział w kącie i wygrywał spokojną melodię, dostrajając lutnię.
Na Placu, w centralnej jego części, mimo ostatnich ulew i wszędobylskiego błota udało się wbić porządny pal, a na niego zaś nabić łeb ubitego przez Ajaxa*, Szacha* i Mata* potwora. Dzisiejszego wieczoru celebrowano bohaterstwo całej trójki, a ich samych spotkać można było zarówno na Placu, jak i wewnątrz karczmy, gdzie pełnili swoje zwyczajowe role.
Sam łeb nie był zbyt atrakcyjny, w niektórych mógł budzić strach i obrzydzenie. Dla tych, którzy chcieli poczuć się choć przez chwilę jak prawdziwi wojownicy, przygotowano łuki i kołczany pełne strzał, a niebawem miał się odbyć konkurs strzelecki, nad którym pieczę sprawował sam Ajax*.
Reska*, mniej już przytłoczona obecnością uchodźców — bo i ich było zdecydowanie mniej — uśmiechała się delikatnie i przygotowywała kontuar do obsługi gości.
Na Placu pojawili się wreszcie pierwsi goście. Reska*, Kasieńka* i Euzebiusz* ustalili sygnał: trzy puknięcia w drewnianą ścianę karczmy, gdy w którejś z jej części stawi się bohater (w końcu na ich cześć wyprawiano festyn). Pierwszy zjawił się Ivo Wieretienow — karczmarz podziękował mu osobiście, a Reska zaproponowała darmowe napitki na cały wieczór. Zaraz po mężczyźnie zjawili się Alma Adler i Wilhelm Gass, którym Euzebiusz uściskał dłoń, dziękując za pomoc w naprawie sytuacji na wyspie. Pojawiła się również Merolite — członkini Górskiej Ferajny — która zaoferowała wszystkim sernik własnej roboty — dwójka mężczyzn pochwaliła wypiek, chętnie go kosztując. Kolacja*, niesforna psina Reski*, cały wieczór łasiła się do Ivo i Wilhelma, wypraszając resztki jedzenia i sumienne drapanie za uchem. Ogień ogniska dawał wystarczające światło, by zebrani mogli rozpocząć strzelanie z łuku. Alma Adler przystąpiła do konkursu jako pierwsza i — jak się potem okazało — została zwyciężczynią. W międzyczasie pojawiła się również tajemnicza Wolmira Sefires, o której życiu huczało od plotek nawet na Małej Vanthii. Ani razu nie trafiła strzałą w łeb potwora, a jej pobyt był krótki i burzliwy, bowiem wymieniła z Ivo kilka mocnych słów, po czym opuściła teren Placu. Towarzyszący im na placu Ajax* przechwalał się liczbą zabitych potworów, zachęcając do zabawy. Wilhelm również wziął udział w konkursie, lecz nie był w stanie przebić wyniku pani detektyw. Ten wieczór okazał się jednak zaskakujący dla Czarnego Płaszcza, bowiem w którymś momencie po nogawce jego spodni — gdy ten siedział przy stole, rozmawiając z towarzyszami — wspiął się mały kot. Zwierzę nie uznawało sprzeciwów i uwiło sobie gniazdko w płaszczu Inkwizytora, chowając się tam przed zimnem i złem całego świata.
W głównej izbie trwał zaś konkurs w rozbiciu piniaty przypominającej łeb potwora. Do rywalizacji podchodzono w parach i niejednokrotnie kończyło się to wzajemnymi uderzeniami. Kij był na szczęście dość lekki i żadna głowa nie ucierpiała. Zawody nadzorował znudzony i dość nieprzyjemny Aleas*. Zaraz po pojawieniu się członków i członkiń Górskiej Ferajny Euzebiusz niezwłocznie podszedł do nich, składając na ich ręce podziękowania i zapraszając do wspólnej biesiady. Saffronea wraz z Lúaránem i Nikim zasiedli przy jednym stole, jedząc, pijąc i świętując. Wevor, zanim dołączył do swoich kompanów, przywitał się z Dramą*, którą skomplementował, i Bigosem*, który wyraził wobec tego jasny sprzeciw.
W tym czasie pojawili się również Morrigan Valente i Reiner, którzy festyn spędzili we własnym towarzystwie, biorąc udział w konkursie na rozbicie piniaty. Mężczyźnie — jako jedynemu — udało się ją zniszczyć jednym spektakularnym strzałem. Reiner zyskał również specjalne względy u Dramy*, podstępem zwabiając kotkę w swoje strony, a potem karmiąc ją rybą. Wejście Irii Delacroix, kolejnej bohaterki tego wieczoru, choć nie różniło się niczym od innych wejść, połączone było z oklaskami i toastem, który wznieśli mieszkańcy Illtrium, wymawiając jej imię i dziękując za pomoc. Młoda Delacroix zawstydziła się, lecz dzielnie zniosła tę niekomfortową dla siebie sytuację. Bogowie spletli jej losy z Salvadą Massarim, który odwiedził Kufel krótko po niej. Para długo rozmawiała, by wreszcie udać się na Plac, do znajomych aktywkariusza. Tam Iria podjęła się strzału w łeb potwora i wszystkie trzy razy udało się jej wbić strzałę w martwą bestię.
W Głównej Sali miała też miejsce dość nietypowa sytuacja. Janek* zdecydował się oświadczyć Venelii, lecz zanim uzyskał odpowiedź, kobieta zemdlała. Aleas* poinformował Janka* (złośliwie krzycząc na całą salę), że w pudełku brakuje pierścionka. Wściekły Euzebiusz* odesłał Janka* do kuchni, a biedna, nieprzytomna Venelia została oblana wodą przez Kiriae Ilras. Janek* ostatecznie zdezerterował, uciekając na zaplecze, a Venelia, zszokowana i mokra, opuściła salę, udając się na Plac, by tam ogrzać się przy ognisku. Podjęła się wyzwania ze strzałem z łuku, a krótko potem opuściła teren Kufla.
Gośćmi festynu byłai również obywatelka Małej Vanthii Lar Deargadh, której towarzyszył Javier Bojra. Oboje wzięli udział w konkursie z piniatą, którą udało im się pokonać, choć nie bez uszczerbku na ich zdrowiu; później naciskali na Vyuseymusa Valente, by sprzedał im swoją małą kózkę — Frania. Przy tym samym stole zasiadali również Eugen Vizconté, Robert Roll oraz Prudence Ilras, a cała czwórka prowadziła ciekawe rozmowy, które nie umknęły uszom postronnych. Eugen oraz Robert, mimo dużego samozaparcia, nie zdołali rozbić piniaty, za to nabili sobie nawzajem nieco guzów.
Dwójka znanych tu i ówdzie alkoholików-podróżników, czyli: Raudebjorn oraz Crevan Riddeau, pojawiła się na miejscu celem spożycia dużych ilości napojów wysokoprocentowych. Cel został osiągnięty, a więc przystąpili do uderzenia w piniatę — żaden z nich nie trafił, a co więcej, trafili siebie nawzajem. Panowie podeszli do wyzwania nazbyt pewni siebie, uznając swoich poprzedników za Lebiegi, skoro nie trafiali w cel. Jako że sami popisali się jeszcze mniejszą koordynacją ruchową, tłum dość szybko podchwycił te przezwiska i przylepił im samym łatkę, którą tak beztrosko szastali. Crevan został również zapamiętany przez Janka* jako ten, który udzielał mu rad w ratowaniu nieprzytomnej Venelii, przez Aleasa* zaś jako spektakularny medyk.
Nikim udała się na Plac na plecach potężnego Wevora, by wziąć udział w konkursie, dopingowana przez swego przyjaciela. Wevor zachęcał również przestraszoną łbem potwora Esnu, która z początku niechętna, w końcu zdecydowała się strzelić.
Gdy zabawa trwała już jakiś czas, na miejscu pojawiła się siostra kapłanki Valente — Iksyz. Kobieta wzbudzała swoją odmiennością różne emocje, na szczęście zwykle pozytywne. Cały wieczór spędziła w towarzystwie Reinera i Morrigan — nawet wtedy, gdy ta dwójka udała się na Plac, by wziąć udział w konkursie. W czasie gdy kapłanka strzelała z łuku, na miejscu pojawił się również Aleas*, który uściskał dłoń Reinera, zostawiając w niej pierścionek zaręczynowy. Ten zaginiony pierścionek. Zdziwiony, ale rozweselony (zapewne darmowym piwem, które wyłudzał na konto Morrigan) mężczyzna przyjął podarunek, chyba nie za bardzo łącząc wątki z wcześniejszą sceną w Sali Głównej.
Pod koniec biesiady ogłoszono tańce. Lúarán i Saffronea udali się na parkiet, gdzie zatańczyli w sposób mogący sugerować innym, że między tą dwójką było coś więcej niż tylko przyjaźń. Krótko potem dołączyła do nich Iria Delacroix, ponieważ jej towarzysz — Salvada Massari — bardziej interesował się obecnością Almy Adler, z którą to też opuścił festyn (a która to wcześniej strzelała z łuku do jabłka, jakie ustawiła mu na głowie). Ostatnim gościem była Layla Wolveridge, po niej zaś już tylko opuszczano progi karczmy, niektórzy trzeźwi, a niektórzy kompletnie pijani.
Ognisko płonęło jeszcze do późna, a Reska* nie ociągała się, ofiarowując wszystkim i kiełbaski, i ziemniaki, i chleb. Z Sali Głównej dochodziło echo muzyki, można było więc też popląsać, ciesząc się przyjemną atmosferą i smakowitymi zapachami. Ajax* opowiadał chętnym o tym, jak razem z Szachem* i Matem* ubili parę potworów z hordy, o tym, jakie były wielkie (ten na palu był najmniejszy). Wraz z postępem nocy liczba przeciwników, z jakimi się zmierzył, urosła z dwunastu do dwudziestu. Kolacja* kręciła się między biesiadującymi jeszcze do późna, próbując wydębić resztki chleba i kiełbas.
Wydawało się, że normalność i codzienność, za którą wznosili toasty, w końcu zaczęła powracać w okolice Karczmy.
*NPC
Następstwa fabularne
- Alma Adler zwycięża konkurs w trafieniu łukiem w łeb potwora — nagroda ID 73 (przekazana na trzecie miejsce [graczka nie jest zainteresowana, graczka z drugim miejscem również] — Iria Delacroix);
- Reiner zwycięża konkurs w rozbiciu piniaty — nagroda ID 71;
- Janek* oświadcza się Venelii;
- Zaginiony pierścionek zaręczynowy — za sprawą przebiegłego Aleasa* — trafia w ręce Reinera;
- Wilhelm Gass znajduje na Placu małego kotka, który okazuje się ostatnim z potomków Bigosa i Dramy;
- Raudebjorn i Crevan Riddeau otrzymują przydomki: Lebiega
Uczestnicy oraz informacje dodatkowe
Postacie graczy
- Alma Adler [91], Caden [2198], Crevan Riddeau [976], Esnu [49], Eugen Vizconté [209], Iksyz [1431], Iria Delacroix [966], Ivo Wieretienow [1682], Javier Bojra [1507], Kiriae Ilras [588], Lar Deargadh [27], Layla Wolveridge [1088], Lúarán [2067], Merolite [1645], Morrigan Valente [1956], Nikim [1447], Prudence Ilras [993], Raudebjorn [2287], Reiner [1990], Robert Roll [166], Saffronea [991], Salvada Massari [1347], Venelia [1895], Wevor [2153], Wilhelm Gass [1986], Wolmira Sefires [1101]
Typ wydarzeń
Karczma - Wydarzenie Doniosłe
Powiązania
- Brak
Prowadzenie
Karczmarze prowadzący: Aurelia Delacroix [541], Zuzmara Vollant [13], Césaria [65], Vyuseymus Valente [1311]
Autor wieści
Aurelia Delacroix [541]
Korekta
Ines Bolea [113]
Kroniki Fallathanu
Że CO zrobiliście?!
09-12-2024 08:04
Opis
Data rozgrywania się wydarzeń
3 Asvarba (maja) 1376 roku
Miejsce rozgrywania się wydarzeń
Wiedźmi Szpon, Amarth
Przebieg wydarzeń
Minęło kilka dni od katastrofalnej w skutkach wyprawy delegacji dyplomatycznej Loży Czarownic do Chataiwaldu w celu nawiązania sojuszu z Coisir Duanaire de Athiel. Niestety, interakcja członków obydwu organizacji nie tyle się nie udała, co wręcz niemalże zakończyła się utratą życia.
Członkowie Loży Czarownic pojawili się w siedzibie głównej, aby złożyć raport z wyprawy Wiedźmom Założycielkom. Spotkanie odbyło się w urokliwym ogrodzie nieopodal morza; Luvi, dotkliwie ranna, dotarła na miejsce dzięki pomocy zatrudnionej na miejscu służby, ale Vuyseymus i Lenny szczęśliwie przybyli na własnych nogach. Trójka lożan obszernie wypowiedziała się o wydarzeniach z Chataiwaldu, opisując to obecnym na miejscu Zuzmarze Vollant oraz Aurelii Delacroix, tymczasowo pełniącej ważną funkcję w Loży na czas nieobecności Franceski Delacroix.
Wspólnie, a przede wszystkim zgodnie, udało im się określić słabe punkty działań organizacji w terenie. Zebrane grono ustaliło konieczność przeprowadzenia szkoleń dla wszystkich członków Loży, niezależnie od roli w organizacji, świadome, iż anomalie i ataki hord nie ustaną, a jeszcze częściej będą siały spustoszenie. Zuzmara zadeklarowała pomoc w walce z demonem, wpierw ustaliwszy wszystkie fakty znane przybyłej trójce, a następnie zamierzała udać się po poradę do uczonych, gdzie miała nadzieję otrzymać niezbędne narzędzia do eliminacji sił Tragtaru.
Vuyseymus stał się inicjatorem utworzenia grupy uderzeniowej, co spotkało się z aprobatą Lenny’ego. Wiedźmy Założycielki wyraziły zgodę na propozycję i przystając do zamysłu, obwieściły, że od teraz przyszłe delegacje, bez względu na ich charakter, udadzą się na dyplomatyczne misje przy asyście kilku osób z oddziału uderzeniowego.
*NPC
Następstwa fabularne
- Utworzono oddział bojowy nastawiony wyłącznie na działania operacyjne w terenie.
- Loża zorganizuje szkolenie dla wszystkich członków organizacji, niezależnie od okresu przynależności w strukturach, mając na względzie niedawne wydarzenia w Chataiwaldzie.
- Członkowie Loży jednomyślnie zadeklarowali gotowość do poszukiwań wiedzy z dziedziny demonologii, tworząc narzędzie do walki z demonami.
- Inkwizycja nie dowiaduje się o tym spotkaniu — rzuty na koniec sesji.
Uczestnicy oraz informacje dodatkowe
Postacie graczy
- Aurelia Delacroix [541], Lenny Ebeling [891], Luvi Vasilescu [851], Vuyseymus Valente [1311], Zuzmara Vollant [13]
Typ wydarzeń
Opowieść - Wątek Dodatkowy
Powiązania
- Sesja powiązana z Opowieścią: [FG][LC/A] Śpiew Nad Chataiwaldem
Prowadzenie
Gracz prowadzący: Francesca Delacroix [50]
Autor wieści
Morrigan Valente [1956]
Korekta
Nestan-Darejan [1184]
Kroniki Fallathanu
Akt II: Pierwsze wyjście z mroku
07-12-2024 18:00
Opis
Data rozgrywania się wydarzeń
10 Naqariona (Lutego) 1376 roku
Miejsce rozgrywania się wydarzeń
Wioska Doftot, kanton talkensburdzki, Ostwald
Przebieg wydarzeń
Może to właśnie jakaś dziwna aura wsi Doftot powodowała, że wszystko, co się w niej działo, zdawało się być przesiąknięte chaosem i nieporządkiem. Jednakże, mimo owego zamieszania i braku przekazywania sobie informacji potrzebnych do uzyskania pełni obrazu, udało się przetrwać burzliwe wydarzenia pod Wielką Latarnią, Antycudem w Ostwaldzie.
Bohaterowie tej opowieści przybyli w trzech osobnych grupach, mając też odmienne cele i priorytety. Deidre Vasilescu, jako jedyna będąca obecna we wsi od dłuższego czasu, spotkała się z sołtysem, Hugonem van Mondem*, wraz z Vuyseymusem, Ithildinem oraz Margaret na obchodach święta ku czci Morskiego Talona, wyznawanego w tym regionie (na podobieństwo kultu Małej Vanthii). Wszyscy dostali szczególne zaproszenie. Nadto, do wsi udały się dwie grupy inkwizytorskie z Talkensburga, wsparte wynajętymi w pośpiechu najemnikami; pierwsza, pod dowództwem Wilhelma Gassa, składała się z Esnu, Zorum, Almy Adler, Lyall Ceorah, Ardena Nan`Danlana, Gaela Meinna, Ustraha oraz Katii Bellot, a jej zadaniem było dowiedzieć się, dlaczego dowódca zakonnej placówki, Fryderyk Schäfer*, zerwał kontakt listowny z komandorią w stolicy. Druga, mniejsza, dowodzona była przez Oysteina Kramera, wspieranego przez Legalta Wachtera, Larinę Deargadh i Wolmirę Sefires, i miała na celu dowiedzieć się jak najwięcej o wspomnianym już sołtysie i browarniku, Hugonie*.
Poczynając opowieść od tej pierwszej grupy, która spotkała się z van Mondem w lesie Meereswald — przy tej okazji miała ona okazję osobiście zaobserwować specyfikę święta ku czci Morskiego Talona, którego wyznawano w okolicy Wielkiej Latarni, szczególnie we wsiach Reidorf, Schwimmbad oraz Bruderdorf. Zdawało się, że za sprawą wpływów Hugona Doftot było wolne od tejże wiary. Szybko w miejsce obchodów dotarła też druga, mniejsza grupa inkwizytorska pod przewodnictwem Oysteina Kramera. Wymiana zdań z miejscowymi pozwoliła zorientować się w tutejszych obyczajach, w tym zaobserwować pewien rytualizm dla samych obrzędów w planowanych ceremoniach, co bardziej doświadczonym zasugerowało wpływ domeny Karmaka. Czy nie było to jednak zbyt pochopne skojarzenie? Wkrótce okazało się, że wręcz przeciwnie, a grupy połączyły owe fakty zbyt wolno. Szczególnie że Larina oraz Wolmira znalazły ołtarz, gdzie najpewniej złożono w ofierze niezidentyfikowanego do teraz człowieka.
Niepokojąca była też prywatna wymiana zdań między Vuyseymusem oraz Hugonem*, gdy ten pierwszy, jako druid, zauważył, iż zwierzęta boją się sołtysa. Lokalny przywódca podkreślił zarazem, że są świadkami korupcji, upadku Zakonu Inkwizycji i oddawania czci demonom — z czym van Mond starał się, wedle własnych deklaracji, walczyć. Tylko czemu odnosiło się wrażenie, że chaos i rosnące nieporozumienia go cieszyły zamiast drażnić?
Jesteście jak dzieci stąpające we mgle. Zbyt przerażone, by zrobić choćby krok w nieznane bez potrzeby zadawania tysiąca zbędnych pytań. Stajecie w ciemności, otoczeni mackami cieni, a jedyne, czego się boicie, to światła, które wskazuje wam kierunek.
Tymczasem główna grupa Zakonu dotarła do Doftot, po drodze wdając się w małą sprzeczkę z wchodzącymi w skład grupy elfami (Lyall oraz Ardenem), co zaowocowało potem rozbiciem grupy. Na miejscu najpierw wplątała się w małą awanturę z podległymi oberstowi Aaronowi Beckerowi żołnierzami talkensburdzkimi, czym pogorszyła sobie sytuację startową, szczególnie bacząc na niechęć Gassa względem Hugona… i vice versa. Późniejsze rozmowy, zarówno z tymże, jak i z Fryderykiem Schäferem, nie tylko zaogniły sytuację, ale i doprowadziły do dezinformacji oraz chaosu. Brak wymiany informacji oraz brak dyscypliny spowodowały, że kolejne działania były serią nieskutecznych, niewiele przybliżających do sukcesu kroków.
Istotne jest również to, że podczas rozbijania obozowiska przez wspomnianą grupę udało się skonfrontować się z niejakim Vincentem*, który przedstawił się jako lokalny kupiec. Szybko jednak okazało się, że był to Vesco, dawny kochanek Dian* (patrz wieść: Akt I: Narodziny cieni), uczeń Isilynor*, żywo zainteresowany archeologicznymi znaleziskami przy Latarni, wskazującymi, że miejsce to zamieszkiwano być może jeszcze na wieki przed stworzeniem ludzkości — co okazywałoby się niezgodne z posiadaną aktualnie wiedzą na temat Fallathanu.
Najważniejsze jednak, że wkrótce wszystkie trzy grupy spotkały się w Doftot, co oczywiście doprowadziło do dalszych kłótni. Kluczowym wydawało się wyznanie Hugona, że zdaje on sobie sprawę z upadku moralnego i zdrady Inkwizytora Fryderyka — wskazał zarazem dowód w postaci pamiętnika Czarnego Płaszcza. Konfrontacja z Schäferem oraz zeznania jego podkomendnej, Anny Dubois, wskazywały na to, że sołtys powiedział prawdę — choć nie sprawiło to, by zaufano bardziej browarnikowi. Dowódcę placówki aresztowano i choć kazano go przesłuchać, nikt nie podjął się tego zadania, co było stanowczym błędem, albowiem za późno grupy uzyskały od niego informacje, które mogły okazać się kluczowe dla powodzenia misji.
Zarazem jednak, ostrzeżeni zarówno słowami Fryderyka, jak i dzięki wyczuciu magii, niemal wszyscy udali się ku Wielkiej Latarni, bojąc się, że to z tamtej strony przyjdzie zagrożenie — co nie do końca okazało się prawdą. Wtedy też wycofali się Oystein Kramer oraz Margaret, a ich motywacje pozostały w tej kwestii nieznane.
Fryderyk Schäfer wielokrotnie opowiadał o rytuale, który podobno miał przynieść mu oświecenie, i wydawałoby się, że był odpowiedzią na wiele pytań dotyczących aktualnych wydarzeń w Doftot. Powiadał, że odprawiając go na szczycie Latarni, doznał wizji, w której rozmawiał z najwyższym bogiem, Przedwiecznym — ten zaś zdradził mu, że rzeczywistość, doktryna i historia przesiąknięte są kłamstwami, które mają doprowadzić do upadku ludzkości. Choć wszyscy uznali go za szalonego, spotkano się z dwoma osobami, które również potwierdzały, że rytuał ten jest kluczem do poznania prawdy — zrobił to zarówno Hugon, jak i czekająca na przybyszów pod Latarnią wiedźma Isilynor, poszukiwana przez Inkwizycję od czasów pierwszej wizyty Wilhelma Gassa w Doftot. Ostatecznie, mimo wielu wątpliwości, kilku magów zdecydowało się podjąć próby odprawienia rytuału: na szczyt wieży weszli Lyall, Vuyseymus, wspomniana Isilynor oraz dwie osoby, które nie posiadały talentu magicznego — Anna Dubois oraz Alma Adler. Druga z nich pomogła w rzuceniu zaklęcia i zaskakująco dobrze sobie z tym zadaniem poradziła.
Znaczenie Latarni zostało potwierdzone w dwojaki sposób. Z każdą chwilą anomalie magiczne nasilały się dookoła centrum, jakim była zrujnowana budowla; uderzały w nią pioruny podczas potężnej burzy, a okoliczne cegły i kamienie samoistnie unosiły się w powietrze z pomocą tajemniczej siły. Kiedy z morza zaczęły wychodzić hordy utopców, kierując się w stronę Antycudu, nikt już nie mógł mieć wątpliwości, że to on był sercem lokalnych problemów.
Stworów, które wynurzyły się z morza oraz wyszły z lasu Meereswald, było realnie mrowie. Początkowa fala bez trudu została odparta, niemniej szybko dla obrońców stało się jasne, że porażka to tylko kwestia czasu. Wzgórza broniła duża grupa osób: Legalt, Lar, Ithildin, Esnu, Zorum, Wolmira, Gael, Ustrah, Katia, Wilhelm oraz halabardnicy Aarona Beckera. Mimo liczebności i zarazem elitarności wielu z nich potworów było zwyczajnie za dużo. Szczególnie że w pewnym momencie Fryderyk wyrwał się i nie tylko postrzelił Gassa, ale i stawiał opór pozostałym, siejąc zamieszanie w samym sercu grupy obrońców. Dodatkowo magia odmówiła posłuszeństwa Ithildinowi i niemal wyłączyła go ze starcia. Kto wie, jak potoczyłaby się walka, gdyby nie to, że magowie odprawiający rytuał na szczycie Latarni zrobili to ostatecznie wyjątkowo skutecznie.
Tam jednak też nie obyło bez problemów — w pewnym momencie czarodziejka Lyall zaniepokoiła się zachowaniem i niekonwencjonalnym sposobem czarowania wiedźmy Isilynor, która podczas rytuału używała swojej własnej krwi. Lyall postanowiła unieruchomić ją zaklęciem, na co czarownica chciała odpowiedzieć kontratakiem — nie zdążyła jednak. Anna Dubois, widząc, co się dzieje, zastrzeliła znachorkę na miejscu, powodując w ten sposób zamieszanie i konflikt.
Mimo wszystko jednak dokończono rytuał, a czas jakby stanął w miejscu.
Jedynymi osobami, które zostały w wiosce podczas zamieszania pod Latarnią, były Deidre oraz Arden. Efekt rytuału ich nie dotknął. Pierwsza doprowadziła do Doftot Dian oraz Vesco, nie chcąc, by podczas walk stała im się krzywda. Drugi zaś został zwolniony ze służby przez Gassa, w wyniku czego skupił swoją uwagę na Hugonie oraz na dziwnej rozmowie, którą poprowadzili. Zdawałoby się, że z jakiegoś powodu ten zdecydował się zdradzić Elfowi więcej informacji niż pozostałym — czy jednak mówił prawdę, czy kłamał? Starzy bogowie toczący wojnę, która pozostawała w ich naturze... Co więcej — powiedział, że zarówno on, jak i Lyall biorą już w tej wojnie udział, niezależnie, czy im się to podoba czy nie. Teraz jednak potrzebował miecza, wojownika, a w zamian za niego oferował oryginał rytuału, który właśnie był odprawiany w Latarni, oraz pomoc w osobistym, rodzinnym sporze Ardena.
Ten zgodził się… biorąc udział w walce, która okazała się niezbyt równa. Mierząc się z potworami, w tym utopcami, stanął u boku Hugona w walce z mackowatym stworzeniem wielkości ogra… i poległ.
Kiedy rytuał pod Latarnią się dokonał, Arden obudził się na łodzi wiozącej go do krainy śmierci — jak mu się zdawało — mogąc na własne oczy zobaczyć Hugona w innej postaci: jako skrzydlatego demona z rozdwojonym językiem, który nie tylko poczęstował go winem, ale i zaproponował powrót do krainy żywych. Zawarli układ. Tylko czy ktokolwiek poza tą dwójką zna zasady paktu?
Nieświadomi tego wydarzenia magowie dokończyli magiczny rytuał, powodując, że zarówno oni, jak i wszyscy obecni pod Latarnią znaleźli się swoją jaźnią w innym miejscu, a może nawet w innym świecie. Czy była to wizja, czy rzeczywiście przenieśli się do innego planu, czy tylko ich umysły to zrobiły, a ciała pozostały na polu walki, pod Latarnią? Zdawało się jednak, że przeniosły się także utopce, które zaprzestały tym samym walki. Odnosiło się wrażenie, że nie tylko były bierne, ale i pozbawione świadomości. Nie reagowały na żadne bodźce, szturchnięcia. Na moment wydawało się, że wszyscy są bezpieczni.
Znaleźli się jednak w przerażającym miejscu. Otchłani, pustce, jakkolwiek nazwać to miejsce, nie było w nim nic poza pyłem, pustkowiem i Wielką Latarnią.
Nie minęło wiele czasu, nim udało im się zobaczyć istotę, o której wcześniej mówił Fryderyk. Gargantuiczna, nieludzka, większa niż niejedno miasto — górowała nad nimi, wychylając się z osadzonych nisko, skłębionych chmur. Pojedyncza krabo-owadzia kończyna, których istota zdawała się mieć wiele, była większa niż dowolna znana wieża, a oczy robiły wrażenie gorących, jasnych słońc. Kiedy bóstwo odezwało się, głos zdawał się sprawiać, że ziemia drżała.
Mimo pytań i prób kontaktu gargantuiczna istota mówiła w sposób niejasny i zagadkowy. Demiurg, stworzyciel świata — jak o niej mówił Schäfer i jak również, wydawało się, przedstawiała się istota — zniewolony przez młodszych bogów. Pragnął uwolnienia i nawoływał do słuchających, aby przyczynili się do tego aktu, który miał być ich przeznaczeniem. Wszystko wedle niego wywodziło się z morza — czy w ten sposób właśnie tłumaczył swój kształt i formę? Miejsce, w którym wszyscy się znaleźli, istota nazwała wiecznym lochem, a ludzi określiła jako zagubione dzieci, które powinny zerwać łańcuchy i powrócić do swojego dziedzictwa.
Cokolwiek bóstwo miało na myśli, po kilku minutach „wizja” została zakończona.
Później, kiedy walka już się kończyła, w wyniku sporu Lyall próbowała zamordować Annę Dubois za to, że ta zastrzeliła Isilynor. Zakończyło się to jednak niepowodzeniem i mimo tłumaczeń Elfki Inkwizytorka doskonale wiedziała, co zaszło.
Kiedy wszyscy wrócili umysłami do swoich ciał, utopce ruszyły, by kontynuować atak. Śmierć stanęła wszystkim przed oczami, jakby symboliczny cios ogromną kończyną chwilę wcześniej był wystarczającą przepowiednią. Unieśli broń, aby przeciwstawić się hordzie… gdy nagle usłyszeli dźwięk rogu wojennego.
Odsiecz kawalerzystów Talkensburga dała szansę bohaterom naszej opowieści się wycofać. Część walczyła jeszcze, uniesiona impetem uderzenia odsieczy — niemniej odwrót był pisany wszystkim. Utopców było po prostu zbyt wiele. Tak czy inaczej, udało się ujść żywcem spod Wielkiej Latarni, Antycudu Ostwaldu, i donieść władzom, co miało tutaj miejsce.
~ ~ ~
Historia pod Doftot wydawała się zagmatwana i zagadkowa, a obecni tam bohaterowie jeszcze przez kolejne tygodnie głowili się nad różnymi aspektami tajemnicy, z którą mieli styczność. Opowieść, która, wydawałoby się, zaczęła się niewinnie, od lokalnej awantury o niechcianą ciążę i aborcję. Od żądania, aby spalić wiedźmę, oraz zamiaru sołtysa, aby kobietę ochronić.
Zdarzenia spowodowały, że wieś stała się celem obserwacji Zakonu, a mimo to wysłani do niej Inkwizytorzy nie sprostali napotkanym zagrożeniom, nie mając za grosz pojęcia o skali wydarzeń, jakie kryły się pod błotem, brudem i biedą Doftot. Wielka Latarnia została zbyt zapomniana i zignorowana, kiedy jej budowa zakończyła się porażką i powodem do wstydu dla lokalnych władz… a jednak to w jej cieniu toczyła się gra, która miała wpłynąć na losy świata.
Co wydarzyło się potem?
Hugo van Mond zniknął z wioski, która zupełnie opustoszała. Arden Nan`Danlan wyzdrowiał, tak jak zresztą obiecał mu demon. Obudził się już w Talkensburgu, pod opieką czarodziejki Lyall oraz, o dziwo, samego sołtysa Doftot. Tylko czy cena nie okaże się za wysoka?
Elfka jednakże została celem obserwacji Inkwizycji w wyniku próby zabicia Anny Dubois. Czy Zakon zamierzał wyciągać z tego konsekwencje? Na razie pozostawał bierny, choć możliwe, że była to tylko cisza przed burzą.
Co ważniejsze jednak — w posiadaniu Lyall ostatecznie został pamietnik Fryderyka, co też dało jej możliwość kilka dni później uważnie wczytać się w historię oraz perspektywę opętanego wizją oswobodzenia tajemniczego bóstwa Inkwizytora. Uzyskała w ten sposób wszystkie te same informacje, które zdobył i Zakon, mający okazję potem przesłuchać mężczyznę.
Posiadała też kopię rytuału, który został odprawiony na Wielkiej Latarni.
Historia Fryderyka Schäfera w pewien sposób nie wydawała się zbyt skomplikowana — warto jednak byłoby ją podsumować: Inkwizytor został wysłany do Doftot wraz z Anną Dubois oraz żołnierzami, aby zbadać sytuację pod Latarnią, przyjrzeć się sołtysowi oraz poszukać zaginionej wiedźmy Isilynor. Była to konsekwencja raportu Wilhelma Gassa po jego pierwszej wizycie w Doftot. Niestety, we wszystkich tych sprawach Fryderyk poniósł porażkę. Kiedy bowiem znalazł w podziemiach stare zapiski z rytuałem, zmienił całkowicie swoje priorytety — to, co zobaczył „po drugiej stronie”, przerosło go. Już czytając sam pamiętnik, można stwierdzić, że piszący oszalał. Szczerze uwierzył, że gargantuiczna istota jest naprawdę Przedwiecznym, który po stworzeniu świata został uwięziony — najpewniej przez tych, którzy śmieli się nazywać bogami. Wiedział zarazem, że nikt mu nie uwierzy ot tak, dlatego też zamierzał podstępem sprowadzić tutaj więcej braci z komandorii i pokazać im to, co sam odkrył. Potrzebował wsparcia, aby uwolnić bóstwo, co uważał za jedyne słuszne działanie. Stało się to jego obsesją.
By tego dokonać, nawiązał też porozumienie z lokalnymi kultystami Morskiego Talona, którego powszechnie wyznawano w okolicy, z wyłączeniem wsi Doftot. Stało się dla nich w pewien sposób jasne, że Talkensburg będzie kluczem dla tego aktu — należało bowiem złożyć ogromną ofiarę, aby dusze wybranych udały się do boga i pomogły mu rozerwać łańcuchy. Tysiące, dziesiątki, setki tysięcy dusz! Najbardziej przerażające (zarówno podczas przesłuchania, jak i czytania pamiętnika) było jednak to, że Fryderyk nie widział w tym żadnego złego uczynku, albowiem wierzył, że wybrani powrócą razem z Przedwiecznym i przywrócą pokój oraz ład na Fallathanie. Obłęd! Niestety, mężczyzna nie znał szczegółów potrzebnego rytuału. Ponoć tym mieli zająć się kultyści, a o nich sam jeszcze wiedział zbyt mało.
Co ciekawe, Hugon najprawdopodobniej prowadził z nim kilka rozmów, starając się go wyprowadzić z błędu, ale… szybko też i tego zaniechał. Czy starał się zwrócić mu uwagę na coś, co Fryderyk pomijał? Czy może wręcz przeciwnie, w ten pokrętny sposób chciał go utwierdzić w jego przekonaniach?
Wciąż jednak pozostało dużo niewiadomych. Kim właściwie był Hugon? Demonem? Jakie miał intencje? Jaki miała cel wiedźma Isilynor? Czemu służyło usunięcie dziecka Dian? Oraz najważniejsze… czym była gargantuiczna istota, która potrafiła doprowadzić ludzi do szaleństwa?
Niemniej, dzięki całokształtowi wydarzeń w Doftot dotarło do Zakonu, jak poważna była kwestia Latarni i tamtejszych machinacji i intryg. Powszechna mobilizacja dotyczyła nie tylko komandorii, ale i całych władz kantonu. Cisza bowiem wkrótce miała przerodzić się w burzę, a zapadający mrok przejść ostatecznie w nieprzeniknioną ciemność.
* NPC
Następstwa fabularne
- Legalt dzięki swojej postawie, działaniom oraz złożonemu raportowi zostaje doceniony przez władze Talkensburga: Młoty dostają lukratywny kontrakt, a sam Wachter rangę oficerską w wojsku. Owocuje to później ich formalnym udziałem w obronie miasta jako oddziału wojskowego.
- Osoby, które odprawiły rytuał, naraziły swoją duszę na spaczenie: Lyall, Alma oraz Vuyseymus otrzymują -50 do Stanu Duszy.
- Arden, zawierając pakt z demonem, oddaje swoją duszę Tragtarowi, co ma konsekwencje spadku Stanu Duszy do -100. Unika jednak dzięki temu okaleczenia po walce z potworem.
- Esnu zdobywa tajemniczą, antyczną figurkę ośmiornicokonika morskiego.
- Lyall zdobywa odpis rytuału magicznego nieznanego pochodzenia. Zaklęcie pozwala w miejscu mocy (acz nie wiadomo, jakiej dokładnie) przenieść swoją duszę na „drugą stronę”, czyli do planu, z którym miejsce jest połączone. Przejście jest krótkotrwałe i nie dotyczy materialnego ciała czarujących.
- Deidre zdobywa oryginał owego rytuału.
- Inkwizytor Fryderyk zostaje dostarczony do komandorii Inkwizycji w Talkensburgu, umieszczony w lochu i przesłuchany.
Uczestnicy oraz informacje dodatkowe
Postacie graczy
- Alma [91], Arden [790], Deidre [1289], Esnu [49], Gael [1446], Ithildin [35], Katia [1862], Lar [27], Legalt [850], Lyall [678], Margaret [99], Oystein [1337], Ustrah [1510], Vuyseymus [1311], Wilhelm [1986], Wolmira [1101], Zorum [60]
Typ wydarzeń
Opowieść - Wątek Wiodący
Powiązania
- Powiązana z opowieścią „[FG] Akt II: Pierwsze Wyjście z Mroku”
Prowadzenie
MG prowadzący: Ithildin [35]
Autor wieści
Ithildin [35]
Korekta
Ines Bolea [113]
Statystyki
- Na TGFab.pl przebywa obecnie 3 osób
- W ciągu ostatnich 24 godzin stronę odwiedziło 36 osób
- Posiadamy 117 tekstówek w naszej bazie
- Nasza wyszukiwarka avatarów zawiera ~160932 obrazów