Nieświeże ciała [ZEW]

Kroniki Fallathanu
Kroniki Fallathanu
Nieświeże ciała [ZEW]
07-03-2023 16:07

30 Jomraka (sierpnia) 1372 roku

Karczma w okolicy Anthal, Imperium Vanthijskie

Dziś to już dla wielu stare dzieje, ale karczmarz Matteus* wciąż raczy tą historią każdego, kto odwiedzi jego przybytek i wydaje się słuchać. A w każdym razie robił tak jeszcze do niedawna… Minę miał przy tym zawsze ponurą, a ton głosu - ni to zbolały, ni to oburzony. 

- Tak, tak - powiada ów zacny jegomość, kiwając głową na znak zgody z samym sobą. - Dziś niemal każdy w Imperium słyszał o tym całym Zewie… Wielu zdaje się nawet darzyć ich szacunkiem! Ale już ja wiem, co to za przeklęta kompanija, tfu! Temu całemu Lokwardowi ręki bym nie podał…! No… chyba że bym musiał! Bohater wielki, psia mać…

Po takim lub podobnym wstępie następowała dłuższa przemowa, w której zacny karczmarz wracał myślami do wspomnienia tej traumatycznej nocy, kiedy to nowopowstający Zew, pod pozorem ratowania wioski przed ghulami, obrócił jego wspaniałą karczmę w ruinę. Teraz też Matteus, mając oto przed sobą nowego gościa, zaczął zawzięcie opowiadać tę historię.

A było to tak:

30 Jomraka 1372 roku jak gdyby nigdy nic do wzmiankowanej karczmy zajechał konno niejaki Thoran Lokward. Z początku jego dobre maniery i schludny wygląd zmyliły karczmarza, gdyż ucieszył się on na widok przybysza, sądząc, iż ma do czynienia z dżentelmenem. Prędko jednak pozory się rozwiały i na jaw wyszła prawdziwa, barbarzyńska natura tego człeka. Otóż okazało się, że wkrótce do jego biesiadnego stołu dołączyła cała galeria osobliwych postaci; w tym Elfów, Maji, a nawet smokowatego! Towarzystwo ze wszech miar niegodne imperialnego szlachcica!

Jakby tego było mało, po chwili do karczmy jakiś rosły człek, którego zwali Galland, wtarabanił zwłoki jakiejś ryżej Elfki i ułożył je na stole! Wprawdzie później okazało się, że Elfka jednak żyje, ale co to za pomysł - zamienili sobie stół w karczmie na stół operacyjny i to zupełnie bez pytania! Karczmarz byłby im coś powiedział na ten temat, lecz w tym samym czasie z zewnątrz dało się słyszeć mrożące krew w żyłach, przerażone krzyki:

- Uciekać, kto może! Ghule!

Tymczasem Thoran siedział sobie spokojnie wielce zadowolony i perorował do zebranych wokół, a z jego słów wynikało, że, imaginujcie sobie, panie, przewidział to wszystko! Spodziewał się wizyty rannej Elfki, ataku ghuli i jeszcze obecności jakichś siepaczy niewiadomego pochodzenia, którzy najwyraźniej ścigali tę Elfkę (co, doszedłszy nieco do siebie, kazała nazywać się Q!) a teraz wpadli prosto na ghule!

Niestety dla karczmy siepacze w walce z ghulami okazali się niezbyt skuteczni, w efekcie czego te ohydne stwory przypuściły atak na przybytek Matteusa! Co zaś najbardziej szokujące, jeden z nich, nazwany przez Thorana Hardalem,* krzyknął coś w języku wspólnym, co mogło sugerować iż… zna osobiście Thorana Lokwarda! To dopiero znajomości niegodne dżentelmena! Niepojęte. A podobno ghule nie potrafią mówić…!

Gdy tylko maszkary uderzyły do ataku, próbując dostać się do wnętrza, Thoran zarządził utworzenie ze stołów barykady zagradzającej drzwi, w czym pomogła mu niejaka Sara oraz Vortis. Niestety później ten człek zwany Gallandem zarzucił pomysł, by stworzyć z wypełnionych alkoholem butelek zapalne koktajle i ciskać nimi w ghule! Wewnątrz drewnianej karczmy, CHĘDOŻONA JEGO MAĆ!

W międzyczasie dziwaczna kobieta - Queviel, jak gdyby nigdy nic, szyła na żywca ranę tej ryżej Elfki, rozchlapując krew na wszystkie strony. Okazało się też, że dzielni wojacy zaabsorbowani barykadowaniem drzwi zapomnieli o oknach i przez jedno z nich do środka wskoczył najprawdziwszy ghul! A za nim niedługo - kolejne! W tym momencie karczma zmieniła się w pole bitwy…

Okazało się, że w tej osobliwej kompaniji są nawet jacyś przeklęci magowie - Maji zwana Esnu, Elf Azariah i chyba ktoś jeszcze… szykowali się do rzucania zaklęć! Zaś mocno zbudowana Qea, z braku oręża, zaczęła ciskać w ghule… doniczkami! Galland na razie tylko strzelał z kuszy, jednak wkrótce i jego “koktaile” poszły w ruch rzucane przez Isetha, podpalając sprzęty i podłogę w karczmie. A jeszcze wcześniej ta przeklęta alchemiczka postanowiła rzucać butelkami z kwasem, no bo czemu by nie! Lokward tymczasem walczył szablą, nadal próbując zgrywać dżentelmena. Błękitnej Maji udało się rzucić zaklęcie, które na jakiś czas unieruchomiło ghule, a Elf Azariah ogłuszył je swą barbarzyńską magią… Ale w tym samym czasie Smokowaty, który postanowił w sobie tylko znanym celu unieść się w powietrze, wielkimi skrzydłami rozdmuchał ogień i rozniósł go po karczmie! 

Później walka rozgorzała na dobre. Wprawdzie ostatecznie ghule zostały pokonane, lecz jakim kosztem! Do tego wątpliwego zwycięstwa przyczynili się zwłaszcza Galland, Eärendil, Thoran, Rernir (też, tfu, czaromiot!) oraz Iseth. I wprawdzie ta cała Esnu później zaklęciem wody zgasiła wreszcie ogień trawiący barykadę, ale przecież mało brakowało, a cała karczma poszłaby z dymem, a ja wraz z nią!

- Oj, oj - zacmokał wędrowiec z udawaną dezaprobatą, gdy już wysłuchał tego wszystkiego. - Mości karczmarzu. Toć wszyscy w okolicy wiemy, że Lokward później z kiesy Zewu zapłacił i za remont karczmy, i za przestój w waszym interesie. Może i walka była nieco improwizowana, ale wszak to dzięki Zewowi nadal dziś chodzisz po świecie. Jak by się to skończyło dla ciebie, mości karczmarzu, i dla twego przybytku, gdyby Lokwarda i jego kompaniji akurat wtedy nie było w okolicy?

- Wiem swoje! - zaperzył się karczmarz. - Jeśli by ich tu nie było, ghuli też by nie było! Przeklęty Lokward przywlókł je za sobą!

- Mości karczmarzu… Dobrze radzę. Jeśli nie można czegoś takiego udowodnić, nie warto rzucać oskarżeń pod adresem szanowanego arystokraty… A tak na marginesie. Tak się zabawnie składa, że akurat reprezentuję Zew. Któż by się spodziewał, prawda? Niestety opłaty za ochronę przed potworami ostatnio nieco wzrosły. Przybyłem więc w imieniu Thorana Lokwarda, by o tym z waściem porozmawiać...

*NPC

Konsekwencje fabularne

- Pokonano grupę ghuli, które nękały tereny wokół Anthal - tym samym Zew wywiązał się ze swego pierwszego zlecenia w nowym składzie! Po okolicy rozniosły się plotki o istnieniu organizacji, która rozprawia się z potworami.

- Zrzeszająca najemników organizacja Zew wzbogaciła się o wielu nowych członków i członkiń, stając się istotną siłą w Fallathanie. Do Zewu dołączyły wszystkie wymienione w wieści postacie z wyjątkiem Azariaha, który jednak może od teraz liczyć na przyjazne stosunki z Zewem.

Dalsze możliwości fabularne

- Niemal każda postać z Fallathanu, o ile płaci złotem i nie działa na szkodę Imperium, może wynająć najemników z Zewu lub nawiązać z organizacją współpracę w dowolnej innej, akceptowalnej formie.

- Postacie, które myślą o karierze najemniczej, mogą zgłaszać chęć dołączenia do Zewu.

Prowadzenie sesji: Thoran [3]
Autorstwo wieści: Q. [1]
Wieść powiązana z Opowieścią “Nieświeże ciała”

Przeczytaj na stronie Zobacz stronę w katalogu