Dorastanie w przeszłości [BC]

Kroniki Fallathanu
Kroniki Fallathanu
Dorastanie w przeszłości [BC]
21-11-2023 15:05

Wstęp

10 Axumela (10 czerwca) 1375 roku

Siedziba organizacji oraz urząd Prai

Dzieje się czasami tak, że pewne rzeczy z przeszłości trzeba puścić, pozwolić im odejść. Należy do tego dorosnąć, dojrzeć. Członkowie Bramy Cechowej również musieli dać krok w stronę zmian, jeśli chcieli ruszyć do przodu…

Dalsza treść

— I co się tak skradasz, Okruchu? — Alberto opukał papierosa do szmaragdowej popielniczki, jaką dostał od Azariaha. — Mówiłem ci, że jak coś chcesz, to wchodź, a nie czaisz się jak pies do jeża.

— Nie chciałem ci przeszkadzać w pracy. — Abraham nadął policzki i przestał zaglądać ukradkiem do gabinetu ukochanego.
— Ech, Abryś, Abryś. — Alberto pokiwał głową. — Wbij sobie w końcu do tej ślicznej główki, że mi nie przeszkadzasz. Jak będziesz, to ci powiem. — Spojrzał na męża. — To czego tam potrzebujesz?

— Spadaj… — Abraham zmarszczył brwi i spojrzał gdzieś w bok, na bliżej nieokreślone miejsce. — Tobias poprosił mnie, żebym napisał ostatni wpis do Kroniki Organizacji, z tego dnia, co byliśmy załatwiać sprawy w urzędzie w Prai. — Niebieskie niczym szafir oczy przeniosły się na trzymaną w dłoni kartkę. — Na razie piszę na brudno, ale ciągle coś mi się nie podoba — przyznał otwarcie. — I tak pomyślałem, że może mógłbyś rzucić okiem i powiedzieć, czy jest wszystko w porządku? — zapytał, patrząc z powrotem na ukochanego.

— I tak mnie kochasz. — Alberto zgniótł resztę skręta. — Oczywiście, że bym mógł. — poklepał dłonią blat biurka, przy którym siedział. — Pokaż, co tam masz, Okruchu. — Wodził wzrokiem po swojej drugiej połówce, kiedy ten ruszył w jego stronę.

— Proszę. — Abraham położył zapisaną kartkę przed Albertem. — Nadal coś mi się w tym zapisie nie podoba. Aj! — Został pociągnięty na kolana, kiedy tylko znalazł się blisko. — Uprzedzaj, kiedy zamierzasz mnie tak sadzać, dobra? — Usadowił się wygodniej. — Nie muszę, bo już powinieneś się do tego przyzwyczaić. — Alberto zaczął się śmiać, widząc zirytowanie na twarzy Abrahama. — Wiedziało ciało, co brało, to niech teraz cierpi.

— A goń się, złośliwy Sroku. — Abraham skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej. — Lepiej się zajmij tym, co mi jest teraz potrzebne, a nie!

— Dobrze, już dobrze… — Al wziął kartkę w prawą dłoń i zaczął czytać…

10 Axumela 1375

Razem z Hevenayą, żoną Azariaha d’Avereth, udaliśmy się do urzędu miejskiego w Prai. 

Naszym zdaniem było przedstawienie dokumentacji, z której wynikało, że Tobias przekazuje oficjalnie przywództwo — czy raczej opiekę — nad Bramą Cechową mojemu mężowi, Alberto Celaeno. Hevenaya nadal pozostaje drugim, oficjalnym opiekunem organizacji. To ona w dużej mierze będzie zajmować się rekrutacją nowych członków i częścią spraw związanych z prowadzeniem organizacji. Dzięki temu nastąpi podział obowiązków, co ułatwi pracę osób zarządzających.

Oprócz tego dołączono dokument, w którym prosimy o zmianę nazwy organizacji z „Brama Cechowa” na „Kompania Morska”. Ma to być zamknięcie starego rozdziału, który już dawno powinien stać się przeszłością.

Poza wspomnianymi dokumentami, znalazły się również takie, w których nasza organizacja już nie będzie utrzymywać się z datków, jak było do tej pory, lecz zaczynamy swoją własną działalność gildyjną. W głównej mierze zajmiemy się promowaniem sztuki i organizacją wydarzeń kulturalnych z nią związanych. Odpowiedzialni za tę część aktywności będą nowi członkowie zarządu, Tobias Kerganton i Azariah d’Avereth. Pierwszy za festyny, koncerty i inne widowiska, drugi za prezentację rzemiosła artystycznego.

Drugim źródłem dochodów ma być pomoc w transporcie towarów drogą morską oraz lądową, a także przewóz osób i ich ochrona. 

Pozostałe pomysły, jak dołączenie naszych prywatnych działalności czy sprawa Sierocińca, jaki ma powstać w jednej z naszych filii w Natei, dostały wstępną aprobatę. Zwłaszcza dom dla bezdomnych dzieci, które w końcu będą miały swój własny kąt. 

Urzędnik, którego imienia nie pamiętam, oznajmił, że zawita do nas oficjalnie, aby nas lepiej poznać. Chciałby również zobaczyć filię, która aktualnie jest jeszcze w remoncie. Planuje również przekonać się, jak wygląda praca w naszej organizacji, co my sami prywatnie potrafimy. Nie ukrywam, że trochę się stresujemy ową wizytą. Mamy jednak nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. 

Na ten moment czekamy na list od urzędnika.

Kuzyni Valentin oraz Léonce Boutet również zostali członkami zarządu. Mają zająć się badaniami nad ubocznymi skutkami styczności z anomalią magiczną. Chętnie im w tym pomogę, gdyż chciałbym wiedzieć, jak pomóc ukochanej osobie uporać się z tym problemem. 

Sam zostałem zaproszony do wejścia w skład zarządu, ale odmówiłem. Nie czuję się jeszcze na siłach, aby pełnić tak ważną funkcję. 

Z mniej przyjemnych rzeczy, jakie tamtego dnia się wydarzyły, muszę odnotować mój atak paniki. Pierwszy od bardzo długiego czasu. Widać trauma, nad którą nadal pracuję, nie zniknęła do końca. Mam nadzieję, że ten drobny incydent nie wpłynie na wizerunek naszej organizacji. Ciężko jednak poradzić sobie ze zranionym umysłem. Na szczęście nie jestem sam w tym wszystkim. Dam sobie radę. Wierzę w  to całym sercem. 

Po powrocie ze spotkania nie bardzo chciałem rozmawiać z Hevenayą, Neerice, która nas odwiedziła, oraz Albertem. Nie wiedziałem, o czym rozmawiali, więc zaciągnąłem języka. Dowiedziałem się, że opowiedzieli Neerice o tym, co się wydarzyło w urzędzie miejskim. Spytali ją również o zdanie na temat pomysłu zorganizowania w  Natei festynu z okazji kończącego się lata. Powiedziała, że to zacna inicjatywa, godna zrealizowania. Byłaby to dobra okazja, aby powiedzieć wszystkim, że nasza organizacja oficjalnie zmieniła nazwę i od teraz będziemy nazywali się Kompania Morska. Ciekawe, jak mieszkańcy na to zareagują? Jak by nie patrzeć, Brama Cechowa była z nimi przez wiele lat. Jednak pewne zmiany musiały nastąpić. Nie zrobiliśmy tego wcześniej, bo zwyczajnie nie byliśmy gotowi, żeby pożegnać się z przeszłością. Teraz jesteśmy i pora ruszyć dalej, do przodu, zostawiając przeszłość za sobą.

Zdaję sobie sprawę, że pewne rzeczy się zmienią, będzie więcej nowych osób, nowych twarzy, ale niezmienna pozostanie rodzinna atmosfera. Bo tacy jesteśmy — jak jedna wielka rodzina. Patrząc na córkę Hevenayi i Azariaha czy dzieci Tobiasa i Rayanessy, a także na naszych najmłodszych podopiecznych, cieszę się, że jestem tu, gdzie jestem. 

Abraham Celaeno

— Bardzo ładnie napisane, kochanie. — Alberto był pod wrażeniem, jak ładnie jego mąż stworzył wpis do kroniki.

— Naprawdę? — Abraham uniósł brwi.

— Nie, na niby. — Al spojrzał na niego spode łba. — Oczywiście, że tak. — Potarmosił brązowe włosy drugiej połówki. — Już się tak nie nadymaj, jak ryba rozdymka, bo jeszcze ci tak zostanie. I co ja wtedy zrobię?

— Podły gnojek z ciebie, wiesz? — Abraham odwrócił głowę w przeciwną stronę niż mąż. —To będziesz miał rybę rozdymkę za wybranka serca. Pasuje?

— Hahaha! — Alberto nie mógł z tym swoim Okruchem. — Dobra, ruszaj swój zgrabny tyłek, idziemy zrobić wpis do kroniki na czysto.

— Bardzo śmieszne. — Abraham podniósł się z kolan Alberta. — Powiedz mi, Tobias mówił, że to ostatni wpis w kronikach naszej organizacji jako Bramy Cechowej. Złożymy od razu nowy tom?

— Oj bardzo, żebyś wiedział. — Al złapał za naczynie z whisky. — Myślę, że to bardzo dobry pomysł, Okruchu. — Wstał z krzesła. — To idziemy.

— Zgoda. Abraham ruszył za ukochanym do sali z kronikami.

Tam zrobili ostatni zapis, który był zamknięciem pewnego etapu, rozdziału w życiu organizacji.

Brama Cechowa przestała istnieć, a przynajmniej na papierze, bo w sercach, nawet pod zmienioną nazwą, jej duch przetrwa. I będzie trwać tak długo, jak wszyscy będą pamiętać o rodzinnej atmosferze, która była i jest priorytetem.

Następstwa fabularne

  • Brama Cechowa oficjalnie zmienia swoją nazwę na „Kompania Morska”. Nie jest to jeszcze podane do wiedzy publicznej. Ujawnienie tej informacji planowane jest na czas festynu w Natei, związanego z pożegnaniem lata. Czy będzie to możliwe, to inna kwestia.
  • Alberto oficjalnie przejmuje obowiązki Tobiasa jako opiekuna organizacji. Hevenaya nadal pozostaje drugim opiekunem gildii. Dodatkowo powstaje zarząd Kompanii Morskiej, w której skład, poza opiekunami, wchodzą: Azariah d’Avereth, Léonce oraz Valentin Boutet, a także Tobias Kerganton. Każde z nich będzie odpowiadało za wyznaczone cele. Pozostali członkowie zostali przydzieleni do zadań według swoich umiejętności oraz zamiłowania do danej dziedziny.
  • Po oficjalnej informacji o zmianach w organizacji będzie można zgłosić się do jej przedstawicieli w celu nawiązania współpracy związanej ze sztuką m.in. przy: wystawach, licytacjach, spotkaniach autorskich, patronacie nad początkującymi sztukmistrzami.

Uczestnicy oraz informacje dodatkowe

Postacie graczy

  • Alberto [51], Neerice [235], Hevenaya [819], Abraham [870]

Powiązania

Prowadzenie

Gracz prowadzący: Alberto Celaeno [51]
 

Autor wieści

Alberto Celaeno [51]

Korekta

Trix [1986]

Przeczytaj na stronie Zobacz stronę w katalogu