Newsy

Sakura no Hana
Sakura no Hana
Re: Ogłoszenia
17-05-2024 18:06

Wynagrodzenia za pracę na rzecz forum - kwiecień 2024

Osoby, które robiły rzeczy na rzecz forum, a nie są wymienione - spokojnie! Jak zwykle przypominamy, że w przypadku bardzo niewielkego wkładu, przepisujemy aktywnych na listę na kolejny miesiąc. Gdy tylko pojawi się ze strony takich osób nieco więcej, by ich pracę można było odpowiednio wycenić, pojawią się przy podsumowaniu kolejnego miesiąca! Administracja dziękuje jednak za każdą pracę, zarówno tą większą, jak i tą nieco mniej. To przede wszystkim dzięki Wam forum dalej się rozwija i zostaje wzbogacane o nowe elementy!

Wynagrodzenie za prace administratorskie - kwiecień 2024

Statystyki: autor: Pingwinek Chaosu — wczoraj, 20:06

Przeczytaj całość

Czarodzieje
Czarodzieje
Ogłoszenia, sesje i eventy - Page 25
14-05-2024 07:18

NOWA EDYCJA SZKOLNEJ I PROFESJONALNEJ LIGI POJEDYNKÓW



Wystartowały zapisy do magicznych pojedynków! Pamiętajcie o limicie postaci (do każdej Ligi można zgłosić tylko jedno swoje konto) i wymogach formalnych. Jeśli nie brakuje wam odwagi, śmiało chwyćcie różdżki w dłoń i stańcie na arenie. Więcej szczegółów znajdziecie w tym temacie, a w razie wątpliwości śmiało piszcie do @Veronica H. Seaver w wiadomości prywatnej lub na discordzie. Zapisy trwają do 20.05 do godziny 22:00.
Zapraszamy serdecznie, a w ramach zachęty przypominamy, że do wygrania są punkty, przedmioty i galeony!




______________________

Przeczytaj całość

Kroniki Fallathanu
Kroniki Fallathanu
Śladem Bohaterów [CW]
12-05-2024 11:32

Opis

Data rozgrywania się wydarzeń 

30 Sakhala (lipca) 1375 roku

Miejsce rozgrywania się wydarzeń

Casa de Vida, Natea

Przebieg wydarzeń

Nowa bajda podróżowała z ust do ust mieszkańców Casa de Vida. Opowieść o rozlewie krwi ludzi, z których każdy sądził, że walczy po stronie tych dobrych.

Wszystko zaczęło się ponoć wtedy, kiedy przejeżdżający przez miasto Waldo Rodriguez usłyszał o zleceniu od zamożnej właścicielki ziemskiej, Dony de Albuquerque. Magnatka oferowała nagrodę za pomoc w odnalezieniu jej porwanego syna, dziesięcioletniego Jerónima. Cichy Wspólnik odpowiedział na wezwanie i wkrótce u drzwi Dony stawiło się całe grono awanturników, zainteresowanych misją.

Wspólnicy rozpoczęli śledztwo od przesłuchania mieszkańców posiadłości de Albuquerque. Matylda von Rinelheim, Tisabel Reiner i Yosef Lennox zdążyli zadać kilka zasadniczych pytań o wygląd podejrzanych i samo zajście, nim Dona ucięła rozmowę, wymawiając się słabym samopoczuciem. Z krótkiej wymiany zdań wynikało, że to para lokalnych bohaterów, małżeństwo profesjonalnych najemników nazwiskiem de Loronha, uciekła z jej domu z małym Jerónimem.

Cisi nie dali się łatwo zniechęcić. Po rozmowie ze zleceniodawczynią przycisnęli jej służbę. Mikkel wypytał niewolną służkę de Albuquerque o samego chłopca, a równocześnie Rhianwen, Tisabel i Olaya Lennox wyciągnęli więcej o incydencie od wystraszonego zarządcy posiadłości. Szybko okazało się, że Dona nie była do końca szczera, rzekome porwanie mogło okazać się dobrowolną ucieczką chłopca z domu.

W kolejnym etapie śledztwa Wspólnicy uczynili to, co każda szanująca się drużyna powinna: podzielili się na mniejsze grupy! Waldo i Tisabel wybrali się na pogawędkę ze znajomkiem małżeństwa, podróżnym malarzem znanym jako Wielki Orodes. Aby uzyskać od niego informacje, zmuszeni byli zapozować do nowego obrazu. Na szczęście, okazali się niezłymi modelami, dzięki czemu artysta wyjawił garść wieści o potencjalnych kryjówkach de Loronha w mieście, opowiedział też więcej o ich charakterze i statusie w Casa de Vida. Przed opuszczeniem posiadłości Wielkiego Orodesa Tisabel przekonała artystę, aby sprzedał jej swoje dokończone dzieło po okazyjnej cenie trzydziestu milionów krabów.

Druga część drużyny przesłuchała zaufanego człowieka Dony de Albuquerque, szefa kuchni w jej restauracji. Zapracowany Ostwalczyk, Carsten Peter, zgodził się rozmawiać tylko pod warunkiem, że najemnicy zapracują na jego słowa w kuchni. Mikkel dostał zadanie przyprawienia tradycyjnego gulaszu, Matylda zajęła się podsmażeniem peixe grelhado, tymczasem Rhianwen przygotowała tacę przystawek w postaci kanapeczek po ostwaldzku. Z mniejszym lub większym powodzeniem zadowolili wybredne gusta kucharza. Ten opowiedział im o wcześniejszej karierze de Loronha, którzy najwyraźniej zostali swego czasu zatrudnieni przez Donę do jakiegoś zadania. Ostwaldczyk napomknął też o dawnym narzeczonym pani de Albuquerque, niejakim Antónim.

Po wyjściu z powrotem na ulice miasta, obie grupy Wspólników trafiły na zasadzki Bękartów Drogi, amatorskiej bandy najemników zaprzyjaźnionych z de Loronha. Waldo i Tisabel uciekli konno przed ostrzałem z łuków. Po brawurowej gonitwie ulicami Casa de Vida udało im się zbiec do lokalnej cyruliczki. Olaya musiała sobie sama radzić z natarciem trzech nożowników, nim doszło do niej wsparcie Rhianwen, Matyldy i Mikkela. Z pomocą miecza Mikkela, zaklęć Matyldy i rzucanych przez Rhianwen doniczek, napastników udało się pokonać. Co więcej, von Rinelheim unieruchomiła jedną z przeciwniczek. Zastraszona przez Rhianwen, pojmana dziewczyna wyjawiła położenie prawdziwej bazy wypadowej de Loronha — gdzie znajdował się Jerónimo de Albuquerque. Najemnicy sprowadzili tam chłopca, aby czekał na kogoś.

Przed Cichymi pozostała ostatnia część misji: konfrontacja z de Loronha w ich kryjówce. Zebrali się, aby wylizać rany i przedyskutować plan przed wyruszeniem w drogę. Po krótkiej rozmowie ustalili, że spróbują dojść prawdy, stojącej za zniknięciem Jerónima, i nie zaczną bitwy niesprowokowani. 

Finałowa część przygody rozpoczęła się jednak pechowo. Zmierzając szybko do  gniazda porywaczy, Wspólnicy nie patrzyli pod nogi, przez co uruchomili mechanizm z dzwonkami, ostrzegający o intruzach. Od tego momentu nie było odwrotu, na miejscu miał ich czekać zacięty opór.

Zaraz po dotarciu do tajemnej siedziby de Loronha, która okazała się zwykłym, sielskim domem, ekipa została zaatakowana. Matylda wykazała się mistrzowskim talentem magicznym, tworząc barierę ochronną przeciw wrażym bełtom. Waldo i Mateush stoczyli walkę z wściekłą bestią o głowie wilka. Starcie wydawało się dość wyrównane do chwili, kiedy Mateush rozpłatał wilkołaka na dwoje potężnym cięciem miecza. Za to osiągnięcie zyskał sobie miano „Wilkobójca” i od tego momentu tak jest kojarzony pośród wszystkich znajomków.

Z kolei dalsze losy Olayi właśnie stały się zagadką; ponoć zniknęła na początku bitwy, tuż przed tym, kiedy do konfliktu dołączył kolejny wilkołak. Biała bestia stanęła po stronie Wspólników i rozszarpała wrogą kuszniczkę, po czym uciekła w las poza miastem.

W ten sposób Cichym udało się ocalić Jerónima, schowanego wewnątrz gospodarstwa. Ciągle jednak brakowało im wyjaśnienia całej sprawy, dlatego zdecydowali się przesłuchać ostatniego żywego przeciwnika, Natejczyka spętanego zaklęciem Matyldy. W opowieściach i plotkach zyskał różną tożsamość, lecz najczęściej wskazywano Antónia, który miał być również ojcem Jerónima. W tej wersji wydarzeń zdecydował się na porwanie potomka, aby uciec z nim w świat. Prawdy nigdy nie poznamy do końca, bowiem — według wszystkich źródeł — António zniknął. Być może, wiedzeni wyrzutami sumienia, dowodzeni przez Rhianwen, Wspólnicy zdecydowali się wypuścić ojca Jerónima, uznając śmierć za zbyt surową karę.

Wkrótce potem przekazali dziedzica de Albuqerque jego matce, która obiecała nagrodzić ich sowitą zapłatą i dozgonną wdzięcznością. Bohaterom udało się spełnić wszystkie cele zadania: przeprowadzili śledztwo, odnaleźli chłopca i poznali motywy porywaczy. Według wielu Casa de Vida odetchnęło tego dnia, widząc, że sprawiedliwości stało się zadość. Inni utrzymują, iż całe wydarzenie było ledwo zalążkiem dużo większej sprawy. Ale to już historia na inną okazję.

Następstwa fabularne

  • Cichy Wspólnik osiąga renomę w mieście Casa de Vida.
  • Mateush zyskuje przydomek „Wilkobójca”.
  • Tisabel zakupuje obraz Wielkiego Orodesa. Dzieło przedstawia ją i Waldo w heroicznych pozach.
  • António Lavrador przeżył i może powrócić innego dnia, aby zemścić się na Wspólnikach.
  • Amatorska banda „Bękartów Drogi” również może chcieć się zemścić na Wspólnikach i mieście Casa de Vida.

Uczestnicy oraz informacje dodatkowe

Postacie graczy

  • Lavestor [1888] (zniknął), Mateush [1432], Matylda [59], Mikkel [1243], Olaya [829],  Rhianwen [115], Tisabel [476], Waldo [47], Yosef [1129]

Typ wydarzeń

Opowieść - Wątek Dodatkowy, Umiarkowane ryzyko

Powiązania

Prowadzenie

Gracz prowadzący: Waldo Rodriguez [47]

Autor wieści

Waldo Rodriguez [47]

Korekta

Trix [1986]

Przeczytaj całość

Crystal Empire
Crystal Empire
Zmiany na forum - Page 2
10-05-2024 07:18


#40 Ogłoszenie


Dzisiaj krótko!

Na forum, w końcu wleciały nowe bannery!

Oto kilka z nich:

Uroczy borsuk



Magiczny królik



Tajemnicza latarnia morska



Wiosenna pannna

Przeczytaj całość

Czarodzieje
Czarodzieje
Ogłoszenia, sesje i eventy - Page 25
02-05-2024 04:26

Event kończący fabułę wróżek


Drodzy Czarodzieje!

Rozpoczyna się właśnie event kończący fabułę wróżek. Wszystkich chętnych zachęcamy do zapoznania się z tematem i ruszenia na pomoc czarodziejom. Już teraz zaznaczamy, że fabularnie event rozgrywa się pomiędzy 31 maja a 1 czerwca, więc do tej pory możecie bez problemu prowadzić wszystkie fabuły.

Istotne informacje na temat tego, co obecnie dzieje się na Wyspach, znajdziecie w nowym Proroku Codziennym. Serdecznie zachęcamy do lektury! Pojawiły się tam również nowe możliwości zarobku i dobrej zabawy.

Ruszyła dzisiaj ankieta na wybór najlepszego wiosennego profilu! Zachęcamy wszystkich do głosowania

Pożegnaliśmy również Przytulisko dla Zwierząt! Następna szansa na adoptowanie potrzebujących zwierząt na pewno nadarzy się z okazji kolejnych świąt. Wypatrujcie ogłoszenia.

Pora złapać niegrzeczne wróżki

@Gryffindor @Hufflepuff @Ravenclaw @Slytherin @Dorosły @Nauczyciel

Przeczytaj całość

Kroniki Fallathanu
Kroniki Fallathanu
Wernisaż tłuczonych wyrobów garncarskich [LC]
01-05-2024 19:58

Opis

Data rozgrywania się wydarzeń

1 Webala (listopada) 1375 rok

Miejsce rozgrywania się wydarzeń

Dom Kultury w Porto de Ouro, Natea

Przebieg wydarzeń

1 Webala 1375 na zewnętrznym placu Domu Kultury w Porto de Ouro odbył się kurs prowadzony przez lokalnego garncarza De Bana*, oferujący także możliwość własnoręcznego stworzenia glinianych wyrobów, trening rozładowywania agresji poprzez tłuczenie garnców Henrietty P. ’Otter, a także poczęstunek — wspólnie zwane Wernisażem Tłuczonych Wyrobów Garncarskich, którego wydarzenia były zaskakujące, skutki zaś dość tragiczne.

Na wernisaż przybyło niemałe grono zainteresowanych, w tym trzy Założycielki Loży we własnej osobie — Francesca Delacroix z Dymitrim Aristowem u boku, Zuzmara Vollant oraz Beatriz Varejão. Kolejnymi uczestnikami było rodzeństwo Blackfeatherów, czyli Gia i Laquir, a także inni członkowie organizacji wraz z osobami towarzyszącymi: Vuyseymus i Heloísa Valente, Nestan-Darejan i Amadi Ikenna, Franz, Connie Vollant z Zyechem (oboje występujący w uniemożliwiającym rozpoznanie przebraniu), Nadya Cairndow, Lisabeth Lerdan oraz Lenny Ebeling, Lilienna Sefires, Ashling Vollant i Lyubishka. Na chwilę wstąpiły także Daphne wraz z Leandrą. Tym samym wydarzenie gościło łącznie przeszło dwadzieścia osób — niektóre z nich oddały się rozmowie, inne z powodzeniem ulepiły swoje garnki, a paru udało się gliniane wyroby rozbić.

Fernando de Ban* i Henrietta P. ‘Otter, czyli prowadzący wydarzenie, rozpoczęli je od oficjalnego powitania wszystkich zebranych i przedstawienia trzech dostępnych dla kursantów atrakcji:  Sekcji Wina, w której można było posilić się i napić chłodzących trunków, Sekcji Kursu, gdzie oczywiście „uczono” lepić garnki, a także Sekcji Agresji umożliwiającej wyzbycie się negatywnych emocji za sprawą wykrzykiwania do garnców ich źródła, a następnie rozbijania przechowującej taką intencję gliny. Całość miała odbyć się w duchu integracji nowych członków Loży Czarownic oraz tych ze stażem; ponadto oferowała okazję, by zrekrutować do organizacji również kolejną osobę w postaci Lenny’ego Ebelinga, co zakończyło się powodzeniem. Równolegle do cieszenia się głównymi atrakcjami przez znaczącą większość uczestników wernisażu Gia wraz z Laquirem, a następnie także Vuyseymusem, dokonali eksploracji ukrytych pokojów okrzykniętych Tajemniczą Sekcją Garncarską, co umożliwiło im odkrycie mrocznej prawdy związanej z całym kursem. Luybishka i Betty Lerdan miały również okazję odwiedzić szatnię.

Szatnia

To tam właśnie udała się Betty Lerdan wraz z towarzyszącym jej później Lennym, a także Lyubishka. Jako jedyne pomyślały o tym, że przychodząc na wydarzenie, wypadałoby się najpierw przebrać — szczęście zaś chciało, że akurat gdy Lisabeth zawitała do środka, miała okazję dostrzec wynoszącego śmieci szatniarza. Jako że były niepotrzebne, wzięła dla siebie jedną ze zniszczonych książek o tytule „W opozycji do Świętego Planu, traktaty wybrane pióra Gregora Hyperiona”, w której brakowało kluczowych stron mogących zawierać jakąkolwiek wiedzę ponad tę dość powszechną.

Sekcja Kursu

Główną atrakcję wernisażu stanowił kurs garncarski, który poprowadził dla zainteresowanych uczestników wydarzenia lokalny garncarz de Ban*. Od samego początku jednak czynił to dość niewprawnie: instrukcje były niejasne, a tym samym nie wszyscy usiłujący ulepić swój garnek radzili sobie z tym zadaniem. Choć dało się dostrzec, że od czasu do czasu podpijał ukradkiem z piersiówki, nie wzbudził jednak podejrzeń, że mógłby być oszustem — do czasu. Opryskliwa postawa prowadzącego kurs zwróciła uwagę najpierw Zuzmary Vollant, a następnie Zyecha i Connie, z którą Fernando de Ban* wszedł w tragiczną w skutkach konfrontację, pierwotnie zwracając uwagę na niebywały sukces pary w lepieniu garnków. W wyniku sprzeczki Lożanie stanęli w obronie młodszej Vollantówny, rzucając na de Bana dwa silne i ogłuszające czary. Jednocześnie Franz wykazał się inicjatywą; rzucił celnie w usiłującego wykorzystać swoją magię Zyecha gliną, udaremniając tę próbę i uchraniając go przed ujawnieniem swojej prawdziwej tożsamości jako maga. Ashling udało się dostrzec, że Fernando także potrafił czarować, choć jego zaklęcie nie wyszło, Lenny zgarnął jego procę, gdy mężczyzna upadł na ziemię, a Zyech zauważył ponadto, że obalony garncarz miał tatuaż w kształcie przypominającym garnek.

Mimo zamieszania garnki udało się ulepić i wypiec, a szczególnymi umiejętnościami w sztuce garncarskiej wykazał się Dymitri Aristow współpracujący z Francescą, którym usiłowali dorównać także Lenny z Lisabeth. Ponadto Henrietta*, chcąc wyróżnić najbardziej agresywnego uczestnika wydarzenia, tuż przed finałem dopadła Amadiego, który wielokrotnie frustrował się na swoje garncarskie niepowodzenia, i podarowała mu swoje ponczo.

Sekcja Agresji

Choć Sekcja Agresji, poświęcona uwalnianiu wewnętrznych pokładów gniewu wraz z rozbiciem garnca, przez cały czas trwania kursu nie cieszyła szczególną popularnością, doszło tam do wypadków bez wątpienia wartych wyróżnienia. To Beatriz, podejmując się roztrzaskania jednego z glinianych naczyń, uczyniła to nad wyraz skutecznie. Choć złamała przyjęte zasady i nie krzyknęła uprzednio do wnętrza, i tak wprawiła Henriettę* w osłupienie. Kolejna próba w wykonaniu senhority Varejão wprawdzie okazała się nieudana, jednak trzecia zrekompensowała wszystko, udowadniając, jak wielka mogła stać się potęga gniewu. Pokłady tego musiały być w bruxie wręcz niewyczerpane — wreszcie oddawszy garncowi swój ból, cisnęła naczyniem tak, że to nie rozbiło się wcale; zdało się wręcz tym wytrzymalsze, im więcej włożono w nie złości. Sama Henrietta* także podjęła się później próby rozbicia garnca, podobnie jak Heloisa i Lilienna. Żadna z przedstawicielek płci pięknej nie zdołała jednak dorównać Beatriz, nie rozbijając nawet w pełni wybranych przez siebie wyrobów.

Sekcja Wina

W Sekcji Wina co nieco zadziało się głównie na samym początku oraz na końcu wydarzenia. Niedługo po przekroczeniu wejściowej bramy najchętniej raczącą się przekąskami osobą stał się Vuyseymus. Stoły pełne natejskich przysmaków urozmaiciła swoimi wypiekami Luybishka, a Zyech i Connie urządzili sobie (nie)małe wyzwanie, gdy Vollantówna usiłowała rzucić oliwką tak, by jej towarzyszył zjadł ją w locie. Na czas trwania kursu na tej części placu zapadła względna cisza, którą na sam koniec widowiskowo przerwali Francesca oraz Dymitri. Zatańczywszy do nieumiejętnie przygrywającego im na flecie grajka, zwieńczyli wernisaż gorącym pocałunkiem, któremu towarzyszyła eksplozja pieca w tle oraz dojmujący krzyk Betty.

Tajemnicza Sekcja Garncarska

Odkrycie Tajemniczej Sekcji Garncarskiej nastąpiło za sprawą odejścia Gii, a wraz z nią również Laquira, od głównej części wydarzenia. Rodzeństwo odkryło pomieszczenie wyglądające na stary składzik. Jego inspekcja ujawniła, że znajdowało się tam przejście do innego pokoju, ukrytego za ścianą. Dzięki dedukcji Gii — ustawieniu małych garnuszków w odpowiedni wzór — udało się je odblokować i zyskać dostęp do piwniczki znajdującej się pod Domem Kultury.

Gia i Laquir, dotarłszy na dół, połyszeli najpierw dziwne bulgotanie ze strony Vuyseymusa, który dołączył do nich niedługo potem. Grupa odnalazła w piwnicy związanego i zakneblowanego mężczyznę, któremu Gia podkradła notatnik, a jak okazało się potem, tym mężczyzną był właśnie prawdziwy de Ban, Ferdynando*, brak bliźniak ścierającego się na górze z Lożanami Fernando de Bana*.

Ostatecznie umożliwiono spotkanie się dwóch de Banów, wyjaśnienie całej zagadki wernisażu, a także zakończono kurs z powodzeniem.

 * NPC

Następstwa fabularne

  • Loża Czarownic przeprowadziła wydarzenie, które pozwoliło zintegrować się jej członkom.
  • Zrekrutowała również do swoich szeregów nową osobę — Lenny’ego Ebelinga.
  • Obecni na wernisażu członkowie Loży Czarownic nabyli nieco wiedzy z dziedziny garncarstwa.
  • Inkwizycja nie dowiedziała się o obezwładnieniu prowadzącego kurs z użyciem magii i innych wydarzeniach mających tam miejsce.

Uczestnicy oraz informacje dodatkowe

Ta sekcja powinna zawierać informacje dodatkowe wymienione poniżej.

Postacie graczy

  • Loża czarownic

Typ wydarzeń

Opowieść - Wątek Dodatkowy

Prowadzenie

Gracz prowadzący: Ines Bolea [113]

Autor wieści

Ines Bolea [113]

Korekta

Ines Bolea [113]

Przeczytaj całość

Crystal Empire
Crystal Empire
Zmiany na forum - Page 2
28-04-2024 00:29


#39 Ogłoszenie


Witajcie!

Oficjalnie, rasa wilkołaków otrzymała reworka dostosowanego do nowych realiów.

Historia wilczych została całkowicie zmieniona i napisana od nowa, dotyczy to również przeszłości ich ojca - Zewa - ten nie jest już kuzynem Kaina, a jego bratem - Ablem wskrzeszonym przez Aresa. Dzięki temu pojawił się dużo ciekawszy motyw nienawiści między wampirami, a wilkołakami:

Cytat :
Niekiedy jednak, Ares baczył również na sprawiedliwość. Jako wojownik, kierował się od zawsze uczciwością na polu walki, mimo swojej nikczemnej natury swój honor wojownika posiadał. Nic zatem dziwnego, że kiedy dostrzegał niesprawiedliwość, kogoś kto wbija przysłowiowy nóż w plecy zwracał w tamtą stronę oczy. Nie oznaczało to jednak, że nie wykorzystywał okazji do wywoływania konfliktów, a nawet wojen. Nie tylko między władcami, ale również bliskimi. Żywnie zainteresował się zazdrością, jaka zaczęła emanować w sercu Kaina względem młodszego brata Abla. Siedział, dość często w swojej komnacie obserwując poczynania rodzeństwa. Był tak zafascynowany narastającą nienawiścią Kaina do Abla, że pozwolił sobie nieco namieszać w tym wszystkim. Nie spodziewał się jednak, że jego interwencja doprowadzi do zdrady ze strony starszego z braci. Dusza, wraz z Iskrą Duszy, wręcz krzyczały do Aresa, kiedy niewinna krew rozlewała się po wyschniętej ziemi. Bóg Wojny, mimo swojej okrutnej, wręcz niekiedy sadystycznej natury nie mógł zdzierżyć zdrady jakiej dokonał Kain.

Ares, dzień po pogrzebie Abla udał się na Ziemię z jego Iskrą Duszy. Zniszczył pokrywę zakrywającą ciało młodziana, tylko po to, aby z pomocą swojej mocy przywrócić je do dawnej świetności. Następnie włożył Iskrę Duszy Abla, tym samym przywracając go do życia. Zdezorientowany Abel nie wiedział, co się właśnie stało. Był pewien, że stał się ofiarą napaści ze strony swojego brata, a tu oddycha i jest w pełni sił. Ares, dał chwilę młodzianowi, a następnie wyjaśnił mu, co się właśnie stało. Opowiedział mu o otrzymanej przez Boga mocy - zyskał możliwość przemiany w wilka, ale również krwiożerczą bestię.

Cytat :
Abel, nim powrócił na Ziemię, dowiedział się od Aresa, że Kain nadal żyje. Otrzymał moce od Charona, dzięki którym stał się długowieczny, podobnie jak on. Mężczyzna był tak wściekły, że poprzysiągł zemstę na bracie. Zanim opuścił krainę, będącą pod opieką Aresa oświadczył, że od dzisiaj będzie się zwał Zew od zewu natury jaki zesłał mu w prezencie Bóg Wojny. Po przybyciu na Ziemię, Abel już pod imieniem Zew zaczął poszukiwania brata. Nie trudno było go odnaleźć. Ares zadbał o to, aby ten nie miał z tym najmniejszych problemów. Tym sposobem, rozpoczęła się wieloletnia walka między wilkołakami a wampirami, która trwała, aż do czasu Apokalipsy.

Pojawiła się również historia narodzin innych wilkołaków oraz pierwszych dwóch klanów między, którymi nastąpiła bratobójcza wojna nazywana Czasem Krwawych Łowów:

Cytat :
Rozgorzała wielka bitwa, która trwała do czasu, aż wilkołaki nie zdziesiątkowały się wzajemnie. Doprowadziło to rasę na skraj wymarcia. Na całe szczęście, Zew i Tiberius, stanęli do walki w dwóch przeciwko Lycaonowi. Udało im się pokonać przeciwnika, kończąc jego żywot, jednak była to wysoka cena. Zew otrzymał blizny, które nigdy się nie zagoiły, a Tiberius stracił życie. Abel, postanowił, że jego ofiara nie pójdzie na marne. Zrozumiał też, że czas zebrać wszystkie wilkołaki i ustalić jakieś prawo oraz hierarchię, aby nigdy więcej nie doszło do bratobójczej wojny między nimi. Tak, powstało Wilcze Prawo, zwane niekiedy Kodeksem. Stanowiło ono jasno, że nigdy, żaden wilk nie ma prawa podnieść na siebie ręki. Chyba, że ten dopuści się haniebnego czynu, łamiąc Kodeks lub zostanie spaczony Pierwiastkiem Ciszy. Ustanowiono również, że każdy wilkołak, nim przekaże swój dar musi przedstawić kandydata lub kandydatkę przed oblicze swojego alfy lub samego Ojca Wilkołaków, czyli Zewa. Powołano Wilczą Radę, w której w skład wszedł Zew, jako Pierwszy, samce i samice alfa z nowo powstałych watach oraz Wilczego Szamana. Mieli oni stanowić główne prawo, do którego zastosowały się wszystkie pozostał wilkołaki.

Skutkiem tego, było powołanie nowych, wilczych watah, którym podlegają te pomniejsze. Główne wilcze stada/watahy dzielimy na:

Wataha Srebrnego Księżyca
Wataha Spaczonego Księżyca
Wataha Złotego Słońca
Wataha Pradawnej Gwiazdy
Wataha Śpiewającej Trawy
Wataha Szepczącej Fali
Wataha Iskrzącego Kamienia
Wataha Mroźnego Oddechu


Oznacza to, że każda z wymienionych watah ma swoje określone zadania, ale także są powiązane z terenami jakie zamieszkują.

Nie zabrakło także miejsca dla wilczych samotników.

Dodano nowe ciekawostki, cechy rasowe pozostają bez zmian.

Mam nadzieję, że dzięki zróżnicowaniu wilkołaczej rasy, każdy znajdzie coś dla siebie.

Pełen opis wilkołaków znajdziecie na Crystalpedii:

Wilkołaki Opis Rozszerzony


Przypominam również, że forum jest otwarte dla nowych Graczy. Możecie się śmiało rejestrować, jednak pamiętajcie, że póki nie skończę dostosowywać opisów ras do nowych realiów fabuła główna jest wstrzymana.

Pozdrawiam cieplutko, Bajarz!

Przeczytaj całość

Crystal Empire
Crystal Empire
Zmiany na forum - Page 2
27-04-2024 00:29


#38 Ogłoszenie


Witajcie!

Istotną kwestią, którą chciałam poruszyć jest zmiana nazwy forum z Crystal Empire na Kroniki Larnwick. Zmiana ta ma zakończyć pewien stary etap związany z życiem forum. Zmiany są potrzebne, aby iść do przodu. Pewne rzeczy należy zostawić za sobą, aby móc ruszyć dalej. Fabuła forum nadal utrzymywana jest w tym samym, autorskim świecie, jednak ograniczona będzie do życia miasta oraz jego okolic.

Z czasem, gdy zostaną ogarnięte inne kraje będzie można brać udział w fabularnych podróżach.

Powoli, na forum większość działów zamieniła się na tak zwane otwarte. Zostało mi jeszcze kilka tematów do przerobienia.

Od dzisiaj obowiązuje nowy wzór Karty Postaci.

Stare wzory zostaną podmienione przez Administrację. Nie będzie już wymogu wpisywania w KP wyglądu oraz opisywania charakteru postaci. Od teraz zostało to zamienione na grafikę, natomiast osobowość postaci będzie określana z użyciem jednego lub dwóch typów osobowości. Te dwie rzeczy, po przemyśleniu sprawy zdawały się być zbędne, gdyż niektóre cechy wyglądu jak i charakteru mogą ulec zmianie w trakcie rozgrywki.

Dodatkowo dochodzą ciekawostki, stąd uprasza się Graczy mających zaakceptowane Karty Postaci o podesłanie ich do Administracji w wiadomości prywatnej w celu dopisania ich.

Dopasowywanie opisów ras pod nowe realia nadal trwa. Nie jest to jednak łatwy proces. Nie będę jednak podawać określonego terminu, kiedy to nastąpi, aby nie wprowadzać Was w błąd.

Kwestia fabuły głównej natomiast na ten moment prezentuje się tak, iż po prowadzeniu porządków na forum zostanie prowadzony czasowy, jeszcze do ustalenia przeskok. Pojawi się również stosowna wieść związana z tym, co działo się przez ten czas.

Następnie zostanie prowadzona nowa linia fabularna - będą pojawiać się nowe eventy, zabawy dla Graczy, a i wątki z nimi związane będą mogły być prowadzone w rozgrywkach prywatnych.

Nowych Graczy zapraszam do rejestracji na forum!

Na ten moment to wszystko.

Słyszymy się niebawem.

Przeczytaj całość

Czarodzieje
Czarodzieje
Ogłoszenia, sesje i eventy - Page 25
26-04-2024 04:26

Adminowska emerytura


Ze względu na napięty grafik @Ruby Maguire oraz @Romeo O. A. Rosa  po latach świetlnych modowania i adminowania muszą sobie trochę odpocząć! Dziękujemy za wszystko co zrobiłyście i ile czasu poświęciłyście na czaro! Trudno to wyrazić w słowach.
Życzymy udanej przerwy i liczymy na to, że po przerwie wrócicie do nas jak świeże ogóreczki, w tym jeden magisterski ogóreczek <3333333333333


Przeczytaj całość

Kroniki Fallathanu
Kroniki Fallathanu
Między młotem a kowadłem [M--]
25-04-2024 12:19

Opis

Data rozgrywania się wydarzeń 

5 Webala (listopada) 1375 roku

Miejsce rozgrywania się wydarzeń

Zajazd „Młot i Kowadło” niedaleko Kniei Rozpadu, Ostwald

Przebieg wydarzeń

Spokojnym wieczorem 5 Webala 1375 roku w talkensburdzkim zajeździe „Młot i Kowadło”, położonym na terenach chronionych przez organizację Młotów, pojawiło się kilka osób z różnych zakątków świata. Do przebywającego tam już Legalta dołączyła Agnes, a także dwa Jaszczury, Trassh i Serrona z Młotów. Dymitri Aristow zajął miejsce nieopodal małżeństwa niziołków z dzieckiem, a wkrótce dołączył do niego Heledir, by wdać się w swobodną pogawędkę. W przybytku znaleźli się także Naina Vasquez i Arhen, którzy wybrali miejsca przy szynkwasie, oraz Ines Bolea, która przybyła w te okolice po pozostawione przy szynkwasie dokumenty.

Zapowiadał się miły wieczór, gdy gwar rozmów rozlegał się po całym przybytku, a strudzeni goście zażywali odpoczynku i cieszyli swoim towarzystwem. Karczmarze, Olga* i Paul Heffen*, wraz z synem dbali o jadło i napitek, a wszędzie roztaczała się woń oferowanych tu dobroci, oczywiście w ostwaldzkim stylu. Obecność mężczyzny siedzącego obok paleniska, charakterystycznego przez bliznę na policzku, a także obserwującej wszystkich wchodzących czarnowłosej kobiety, w żadnym wypadku nie wzbudziła podejrzeń. Z początku nie uczyniła tego również podsłuchiwana jedynie przez Heledira pogawędka, w którą wdała się z czarnowłosą Ines, gdy podeszła z prośbą o pomoc z odpaleniem skręta. Śmiechy i pogłos ożywionych dysput niósł się po czterech kątach — przy ich akompaniamencie domawiano piwa, a wokół Legalta zgromadziło się niemałe towarzystwo, gdy rozprawiano o błahostkach i przedsięwzięciach planowanych przez Młoty. Dymitri udał się po kolejne zamówienia, zaczepiając przy okazji Nainę.

Nie nadszedł żaden zwiastun, który przestrzegłby przed zburzeniem spokoju w zajeździe. Jedynie Heledir i Ines mogli zorientować się zawczasu, że coś jest nie tak, gdy czarnowłosa Olena*, siedząca tu od samego początku, usiłowała — jak się okazało — przekonać natejską bruxę ze zranioną ręką do dołączenia do niej, gdy tej nie udało się ukryć kłamstwem swojej tożsamości jako maga. Choć Arhen udał się na zewnątrz za potrzebą, i on nie wypatrzył żadnego zagrożenia, dostrzegając jedynie kolejnego, na pozór zwyczajnego mężczyznę, kierującego swe kroki ku zajazdowi. Pozostali wydali się tak pogrążeni w rozmowach, że równie dobrze mogliby zapomnieć o całym świecie. Przy szynkwasie zrobiło się tłoczno i jeszcze przez chwilę rozlegał się swobodny śmiech.

Atak nadszedł niespodziewanie, wstrząsając wszystkimi obecnymi. Drzwi otworzyły się, a nowy gość przybytku, Greg*, zrzucił płaszcz, ujawniając szkaradną i karykaturalnie wynaturzoną, zwalistą sylwetkę. Ledwie jego przekrwione oczy przemknęły po zebranych, naraz po drugiej stronie rozległ się huk — przez zbite okno wleciała istota, której nie dało się nazwać inaczej niż „Czymś”*; wprawdzie o ludzkim kształcie, jednak także wypaczona, pozbawiona oczu, nosa i ust, a także pokryta szarą mazią i fałdami obrzydliwych bąbli. 

Z piętra z łoskotem stoczyło się ciało. Elf, połamany i ze skręconą głową, był już martwy, a odpowiadała za to kolejna kreatura, Macuś*, która przypominała ni mniej ni więcej jak wielką ośmiornicę o ludzkim korpusie.

Ryk karczmarza postawił wszystkich na nogi. Jedni rzucili się do ucieczki, a inni chwycili za broń, błyskawicznie reagując na zagrożenie. Podczas gdy Naina w przerażeniu usiłowała ukryć się za szynkwasem, Heledir zakradł się ku Olenie* i Ines, ta zaś próbowała jeszcze uprosić czarnowłosą, by zatrzymała to szaleństwo — bezskutecznie. Najszybciej atak przypuścili Legalt z Dymitrim; Oberst Młotów przelał krew jako pierwszy, tnąc przypominającego ośmiornicę Macusia. Kolejny cios, już w wykonaniu Aristowa, nieomal pozbawił stwora połowy „twarzy”, a wynikiem tak spektakularnego natarcia nie mogło być nic innego jak prawie że położenie go trupem. Wykrwawiająca się maszkara była jednak dopiero pierwszym przeciwnikiem. W tym samym czasie inna trójka skupiła cały swój wysiłek na tym… Czymś*, co szybko i agresywnie wystrzeliło ramiona w próbie uderzenia. Nie trafiło — Serrona za to wręcz przeciwnie, przyszpilając przeciwnika do ziemi, co umożliwiło Agnes i Trasshowi celne upuszczenie krwi, a właściwie szarej brei, którą przesiąkał paskudny stwór. W tym wypadku nie było jednak tak łatwo, okazało się bowiem, że Coś* zregenerowało się i nie padło. Walka trwała dalej.

Powtórzenie spektakularnego sukcesu Legalta i Dymitriego graniczyłoby z cudem, nic więc dziwnego, że przeciwnika nie zdołał położyć trupem na miejscu także Arhen, który stanął w szranki z dopiero co przybyłym Gregiem*. Atak przypuścił z zaskoczenia; ledwie otworzył drzwi, by zaraz poczęstować Odmienionego zimnem swojej stali. Jakby tego było mało, zdołał uniknąć zabójczego odwetu — broń Grega trafiła w drewno, dzięki czemu poleciały nie głowy, a jedynie drzazgi. Wsparcia wkrótce udzielił mu dowódca Młotów, z rykiem rzucając się na wypaczonego mężczyznę; Arhen w tym czasie zarzucił na niego swój płaszcz i w ten oto sposób, pozbawiony szans na zorientowanie się w sytuacji przeciwnik otrzymał dwa solidne ciosy. Trzasnął nie tylko miecz Arhena, lecz także kość, gdy Greg* z tryskającą z rany na głowie krwią wreszcie padł, niezdolny do jakiegokolwiek ruchu.

Regenerujące się Coś nieustannie przysparzało jednak problemów. Nawet jeśli otrzymywało silniejsze bądź słabsze ciosy za sprawą nieustępliwości Agnes i Serrony, wciąż trzymało się na nogach; raniło nawet Serronę jednym ze swoich ataków, nie odpuszczając nawet na moment. Wśród wrzasków i szczęku stali Naina, mimo strachu, nie pozostała jednak bezczynna, znacząco przyczyniając się do odmiany coraz to rozpaczliwszej sytuacji. Nie tylko pomyślała o apteczce na przyszłość, nie odstępując strzelającego z muszkietu Paula Heffena* za szynkwasem, lecz w akcie niemałej odwagi wyrwała się także z ukrycia, by mimo wszechobecnego chaosu pobiec po ogień z paleniska. To dzięki temu, że przekazała podpalone drewno Trasshowi, udało mu się wbić je w szkaradnego stwora. W efekcie eksplozja wstrząsnęła przybytkiem, a odłamki szkła raniły stojących najbliżej okna, gdy wnętrze odmienionego wynaturzenia okazało się nie tyle łatwopalne, co wręcz wybuchowe.

Najbardziej zdumiewające wypadki miały miejsce przy czarnowłosej Olenie*, której od początku towarzyszła Ines, a następnie także Heledir. Po nieudanej próbie perswazji z pozoru zwyczajna kobieta nie uznała Natejki za zagrożenie, całą swoją uwagę kierując na Elfa. Zrzuciwszy okrywający ją płaszcz, ujawniła, że i ona należała do Odmienionych, tak samo jak Greg*, Coś* i Macuś*, z którymi starcie w tamtej chwili dopiero się rozpoczynało — jej skóra gdzieniegdzie miała czarną barwę, a tors pokrywały kościane wypustki i to jedną z nich wyrwała z własnego ciała, by wykorzystać jako broń. Niechętna przelewowi krwi Ines rzuciła na siebie mało znaczące w efekcie zaklęcie ochronne, Heledir zaś ewidentnie nie podzielał jej podejścia: wykorzystał Natejkę jako żywą tarczę, by wyprowadzić ku Olenie* cios, którego ta jednak zwinnie uniknęła. Jej szczęście skończyło się w chwili, w której do walki dołączył Dymitri, skończywszy z Macusiem, i z niezwykłą siłą ranił ją w udo, w odwecie przyjmując trafienie zatrutą bronią z kości. Kolejne cięcie w brzuch w wykonaniu Heledira tym razem okazało się celne. Jako następna nadeszła pięść Arhena, która odebrała czarnowłosej przytomność, a wisienką na krwawym torcie stało się wyprowadzone ku szyi ostrze Dymitriego, kładące kres nie tylko walce, lecz także życiu niemalże poszatkowanej przez ciosy kobiety. 

Ów koniec stał się jednocześnie początkiem wypadku równie niespotykanego co pojawienie się Odmienionych. W ferworze walki Ines rzuciła na siebie kolejne zaklęcie, które uczyniło ją mądrzejszą kosztem sił fizycznych. Nim jeszcze Olena wydała ostatni dech, bruxa zaczęła przemieniać się w dziwną formę — w jednej chwili zmarniała w oczach, a jej głowa powiększyła się, czyniąc całą postać karykaturalnym wypaczeniem człowieka — i stwierdziła przy tym, że kobieta bardziej przyda im się żywa. Na widok zniekształconej wiedźmy, kolejnej przecież i być może w tamtej chwili rzucającej na siebie podejrzenia o współpracę z napastnikami, bez wahania zareagował Heledir. Gotów ją powstrzymać, usiłował przewrócić ją, nim jeszcze dopadła martwej już Oleny; jednocześnie zmierzył się ze stającym mu na drodze Legaltem, który rozpoznał efekt zaklęcia Polimorfii, nie widząc więc w czarodziejce zagrożenia. Tym samym to nie Ines, a Elf otrzymał ogłuszający cios, który powalił go na ziemię, a bruxie umożliwił przywrócenie denatki do życia. 

W międzyczasie Agnes dokonała zwiadu na piętrze, nie dostrzegła jednak już nic niepokojącego i zdała Oberstowi Młotów raport, dołączając do znajdującego się na dole towarzystwa. Naina udzieliła pomocy Dymitriemu, który walczył z trucizną po otrzymaniu ciosu kościaną bronią, a w tle jeszcze przez chwilę rozlegały się łkanie i krzyk wskrzeszonej Oleny, którą niedługo później przesłuchano, gdy przy wsparciu Agnes Arhen i Legalt podjęli się próby zastraszenia kobiety. Ines podzieliła się przy tym informacjami, które uzyskała przy pierwszej rozmowie z nią — wspomniała o Emmie i Kniei Rozpadu, która mogła być źródłem Odmienionych, dopełniając informacji ujawnionych przez samą przesłuchiwaną. Traumatyczne wydarzenia zwieńczył makabryczny i grotestkowy spektakl zbierającego się z podłogi Heledira, który na oczach wszystkich stworzył kukiełkę najemnika z martwego szczura w formalinie i zaprezentował krótki teatrzyk, po którym odgryzł mu głowę. 

Ostatecznie sytuację udało się nieco opanować, a pierwszy szok po starciu z Odmienionymi zaczął się zacierać. Arhen z Legaltem zajęli się wynoszeniem trupów, Naina dalej sprawdzała się świetnie w roli wsparcia medycznego, pomagając rannemu Serronie, podczas gdy Agnes przypilnowała Oleny, którą ostatecznie powieszono kolejnego dnia. Przy wsparciu obecnych zajazd doprowadzono do porządku — przynajmniej na tyle, na ile się dało — a w końcu nadszedł czas, by znaleźć choć chwilę wytchnienia. Oberst Młotów zwieńczył wieczór, rozeznając się, kto chciałby uczestniczyć w kolejnej wyprawie, mającej na celu zbadać dziwne wypadki oraz wspomnianą Knieję Rozpadu. List opisujący wydarzenia z karczmy i decyzję o wyprawie został wysłany do Talkensburga.

 * NPC

Następstwa fabularne

  • Wszyscy bohaterowie obecni tego wieczoru w karczmie zostali zapamiętani przez rodzinę Heffenów i mogą cieszyć się ich wdzięcznością.
  • Istnienie Odmienionych zostało ujawnione, a część z nich spotkała swój koniec tego dnia, podczas ich wyprawy mającej na celu zrekrutowanie świeżej krwi do swych szeregów.
  • Obecni bohaterowie mogą kontynuować badanie tajemnicy Odmienionych w przyszłości (kontynuacja kampanii). Walczący zdobyli dość informacji, by móc zorganizować wyprawę w celu odnalezienia przywódczyni Odmienionych.
  • Związek mężczyzny z blizną na policzku (Joahima ven Dergo*) z Odmienionymi nie został odkryty.

Uczestnicy oraz informacje dodatkowe

Postacie graczy

  • Agnes [1575], Arhen [1648], Dymitri [1479], Heledir [889], Ines [113], Legalt [850], Naina [128], Serrona [1906], Trassh [1109]

Typ wydarzeń

Opowieść - Wątek Dodatkowy

Powiązania

Prowadzenie

MG prowadzący: Legalt [850]

Autor wieści

Ines [113]

Korekta

Ines [113]

Przeczytaj całość

Kroniki Fallathanu
Kroniki Fallathanu
Artystyczne Pożegnanie Lata w Natei
23-04-2024 10:35

Opis

Data rozgrywania się wydarzeń

17 Penhara (września) 1375 roku

Miejsce rozgrywania się wydarzeń

rynek niedaleko doków, Praia, Prowincja Areias Douradas, Natea

Przebieg wydarzeń

Dzień Artystycznego Pożegnania Lata zapisał się na stałe w historii organizacji jako zakończenie i jednocześnie początek nowego etapu w jej życiu.

Trzy dni później Alberto, Tobias i Abraham rozmawiali o tym, co wydarzyło się w Prai siedemnastego Penhara tego roku.

— Skończyłem. — Tobias położył przed Albertem kronikę, w której zapisał wszystko, co działo się podczas festynu. — Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku, nie chciałbym pisać tego od nowa. — Podrapał palcem policzek, robiąc przy tym zabawną minę.
— To dlaczego nie napisałeś najpierw na brudno? — Abraham spojrzał z ukosa na Tobiasa. — Przecież ci mówiłem, żebyś robił to na oddzielnej kartce…

— Nie pomyślałem, bo zawsze pisałem od razu. — Bard potarmosił brązowe włosy.

— Siadaj. — Opiekun gildii wskazał dłonią fotel stojący przy biurku. Drugie, bliźniacze siedzisko zajął już Abraham.
— Nie przejmuj się tak.  — Alberto przysunął kronikę bliżej siebie. — Mam nadzieję, że robiłeś wywiad z wystawcami, opiekunami kramów odnośnie zadowolenia z fiesty?
— Ależ oczywiście, że tak! — Tobias zatrzymał się w połowie siadania. — Prosiłem też innych członków obecnych na festynie o pomoc w zapiskach do kronik!
— Zatem zobaczymy, czy mówisz prawdę… — Alberto popatrzył na towarzysza, a potem zaczął czytać…

Praia, 17 Penhara 1375 roku

Tego dnia nasza organizacja ostatni raz podpisywała się jako Brama Cechowa. Od dziś mieliśmy posługiwać się nazwą „Kompania Morska”.

Artystyczne Pożegnanie Lata — tak nazywał się festyn, jaki zorganizowaliśmy. Miałem nad nim pieczę. Decydowałem o tym, co w ogóle ma się dziać, kto wystąpi na scenie, jakie będą atrakcje. Zadanie okazało się trudniejsze, niż myślałem. Popełniłem wiele błędów, z których nie jestem zadowolony. Mam nauczkę, żeby przy następnych występach od razu ustalać kolejkę, mimo że nie lubię narzucać swojej woli. Jak się okazało, w przypadku pokazów artystycznych trzeba pewne aspekty ustalać z góry, aby zachować porządek i spójność wyznaczonych celów. Tym razem tego zabrakło.

Bardzo ważną sprawą jest pilnowanie artystów. Przy kolejnym takim wydarzeniu jasno i klarownie zaznaczę, że wszyscy występujący muszą pozostać w jednym miejscu, inaczej robi się chaos, nad  którym ciężko zapanować. Ani mnie, ani Adoel* nie było łatwo odnaleźć zaginionych bardów. Musieliśmy ratować się improwizacją. A skoro już jesteśmy przy sztuce… Ostatni raz płacę przed wyjściem na scenę. Muszę ograniczyć swoje zaufanie do ludzi, bo znowu dostanę od Alberta po głowie. Obciął mi z wypłaty tyle, ile straciłem, kiedy płaciłem Tatianie i Benei za występy, do których nie doszło. Niesłowność kobiet Alberto uznał za wyłudzenie, którego nie zamierza puścić płazem — pieniądze należały do organizacji, nie do mnie, więc artystki okradły całą Kompanię Morską. Dowiedziałem się, że Benea głośno narzekała na mnie jako organizatora. No cóż… ma do tego prawo, aczkolwiek nie mogę się z nią zgodzić. Wszystko w rękach Ala. Elf Ithildin również zadeklarował się wystąpić, ale po wyjściu z namiotu nie mogłem nigdzie go znaleźć, Adoel* także. Zapewne więc opuścił fiestę z nieznanych mi powodów. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało. Nastroje podniósł bard Gorgon — dał bardzo dobry i przezabawny koncert! Z tego, co usłyszałem, opiekun Natejskich Piratów Czarnego Żagla był tak zachwycony, że chciał jakieś namiary na tego człowieka. Dobrze, że jako bard mam możliwości podpytać to tu, to tam, i odnaleźć mężczyznę! Ach, świetnie jest obracać się w kręgach artystycznych! Muzyka łagodzi obyczaje, a sztuka uwrażliwia. Tym bardziej nie mogę zrozumieć, jak można było celowo uszkodzić drewnianego smoka, jedną z głównych atrakcji wieczoru. Ktoś podpiłował elementy konstrukcji, która spadła na artystów. Cieszę się, że nikt nie zginął; było naprawdę blisko. Jeden z tancerzy został poważnie ranny, ale udało się przywrócić go do zdrowia. Nasi medycy, Tabbris i Rayanessa, a także ochotnicy: Sadei, Vuyseymus Valente, Morrigan Valente oraz Ashling Vollant należycie zajęli się rannymi. Jestem pełen podziwu dla ich talentów, wytrwałości, a przede wszystkim opanowania w tak szalonych warunkach. Szkoda, że sam nie mogłem pomóc. Warto byłoby się dowiedzieć, jak to robić. Przykrą niespodziankę sprawiła zaś Tatiana. Zaśpiewała niemal w centrum całej tragedii, zupełnie bez wyczucia sytuacji.

Mimo że trupa nie chce od nas rekompensaty, zrobimy wszystko, by jej to wynagrodzić. Stała się ofiarą czystej złośliwości, o której, na szczęście, publika wie niewiele — uznała zdarzenie za zwykły wypadek. Tymczasem prawda może być o wiele gorsza: ja i Alberto podejrzewamy sabotaż. Może zaczęliśmy komuś przeszkadzać, może w grę wchodzi moja przeszłość albo przeszłość całej organizacji? Była opiekunka prowadziła szemrane interesy. Istniał wówczas niejaki Czarny Cech… Obyśmy się mylili i jeden większy pech nie był złą wróżbą czegoś poważniejszego.

Mniejszych incydentów nie było wiele. Pierwszy z nich wywołała pewna para w namiocie strażników. Niejacy Rosisa i Heledir zaczepiali pilnujących porządku. Strażnik Danny* niepotrzebnie wdał się we flirt, jak prowokację określił Abraham. Nasz przywódca jasno stwierdził, co myśli o takim zachowaniu. W międzyczasie kochliwa dwójka wymknęła się bez konsekwencji. W przyszłości, mam nadzieję, nasza straż okaże należytą czujność. Tym bardziej muszę podziękować Młotom. Przedstawiciele kompanii najemniczej z Ostwaldu zgodzili się pomóc chronić festyn, mimo że nas w ogóle nie znają. Przejechali kawał drogi. Przywódca gildii, Legalt Wachter, i jego drużyna wywarli na nas bardzo dobre wrażenie. Podobnie zresztą Inkwizytor, Oystein Kramer. Wszyscy spisali się świetnie i można ich polecić wszędzie, gdzie potrzeba ochrony.

Ponadto, wśród gości festynu pojawił się bezwstydnik, za którym w pogoń ruszyli: Oystein, Legalt, Ustrah oraz Youko. Nie widziałem całej tej gonitwy, a szkoda. Z relacji świadków dowiedziałem się, że była to epicka akcja pacyfikacji dewianta. Podobno najlepiej poradziła sobie z nim Youko. Przemykała między zebranymi na placu niczym kot lub lis. Temu wielkiemu Jaszczurowi i Inkwizytorowi nie poszło za dobrze. Ponoć gadzina przygniotła biedaka, ale czy to prawda, nie wiem. Poza tym, gdyby Daggon przygniótł człowieka, to czy przygnieciony nie doznałby poważnych obrażeń? Tymczasem Czarny Płaszcz stanął ponownie na nogi. Golas zaś został wypuszczony na wolność z powodu niskiej szkodliwości czynu.

Na koniec znaleźliśmy dwójkę dzieciaków, które były ofiarami przemocy w rodzinie. Xavier* i Jason*, bo tak nazywali się chłopcy, trafili pod opiekę Abrahama. Nie było to łatwe, ale ja już takie sprawy załatwiałem w ratuszu, więc pomogłem Abrysiowi. Ojcu, oczywiście, odpuścić nie zamierzamy. Nie rozumiem, jak można w taki sposób traktować swoje dzieci? Przecież to nasza przyszłość. Cieszę się, że chłopcy są już bezpieczni, ale ich zaufanie do dorosłych zostało mocno nadszarpnięte i zdaje się, że ufają tylko i wyłącznie Abrahamowi. I w sumie mamy jakiś dar do przyciągania dzieci, gdyż na festynie pojawiła się mała dziewczynka, Lily, która narobiła zamieszania, w czym towarzyszył jej nasz gildyjny druh, Ruan Boris. Najpierw chowała się pod stołem, a kiedy mnie zobaczyła, zaczęła uciekać. Niedobre kocisko również. Czemu dziecko uciekło, to zrozumiem, ale dlaczego Boris zwiewał na mój widok — nie wiem. Może bał się, że wytargam go za uszy, bo zamiast stać przy naszym stoisku, to objadał się u Rafiss, już i tak spóźniony. Cholerny łobuz! Za karę nie zje pieczonej rybki przez tydzień, a jak będzie podkradać, to dostanie po puchatych łapach i taki będzie finał. Warto wspomnieć, że ta cała kocio-ludzka awantura została powstrzymana dzięki wsparciu innego Ruana. Zaraz, jak on miał na imię… A tak, Iravan! Muszę przyznać, że był zgoła inny od naszego Boriska, ale równie uroczy. Szczęśliwie, moja droga Rayanessa i Rose znajdowały się dalej, inaczej biedak nie zaznałby spokoju.

Jeśli mowa o objadaniu się… Obydwie zaproszone kucharki dały pokaz kulinarnego talentu, ale odniosłem wrażenie, poparte rozmowami z niektórymi gośćmi, że Rafiss i Maxiline miały więcej klienteli przy stoisku niż Saffronea i Navras. Ciekawe, gdzie ten ostatni w ogóle się zawieruszył, bo z tego, co mówiła szefowa, nie wrócił do stoiska po przerwie. Cwaniak, pewnie zabalował, kiedy dostał trochę wolnego od szefowej! Skądinąd, alkohol nie cieszył się większą popularnością niż zwykle. Za to słynne wiewiórki Rafiss przypadły ludziom i nieludziom do gustu. Jak można jeść wiewiórki!? Ohyda! Już zdecydowanie wolę pizzorę w wykonaniu Saffronei, a nie jakieś gryzonie w sosie czosnkowym. Może złożę w „Jadle u Safci” zamówienie na większą ilość tego dobrego jedzonka, zwłaszcza że i dzieci z Sierocińca za nim przepadają. Ktoś wspomniał, iż Saff stoczyła pojedynek z mewą, która próbowała ją okraść z klopsików. Ponoć dzielnie walczyła z ptaszyskiem, nim w końcu dało za wygraną. Podobno dostało w łepetynę z procy od fryzjera Évariste’a. Dobrze, że Tabbris tego nie widział, jeszcze próbowałby się zemścić na Niziołku za skrzywdzenie zwierzęcia. Nie od dzisiaj wiadomo, że Anioły łączy silna więź z fauną.

Jeśli chodzi o stoiska, to jestem zadowolony. Pan Amadi Ikenna miał mnóstwo przepięknych strojów oraz biżuterii. Szkoda tylko, że kreacje, jakie zamówiłem u niego dla artystów, nie przypadły wszystkim do gustu. No nic, zachowam je na później, może innym się spodobają i wezmą do domu, ale, tak czy siak, pan Amadi zasługuje na rozgłos, bo wykonał kawał dobrej roboty. Naina Vasquez z Cichego Wspólnika kupiła piękną cekinową suknię, zapewne bardzo drogą. Towarzyszący jej Bartolo musiał długo stać i czekać, nim kobieta dokona wyboru. Cieszę się, że reprezentowali na fieście swoją gildię, chociaż odmówili darmowego posiłku. Mam nadzieję, iż wszystko u nich dobrze i Cisi radzą sobie po odejściu Matrima.

Tu zatrzymam się i wspomnę o kotach, które niepostrzeżenie wpadły na teren festynu. Pan Ikenna musiał uporać się z jednym. Zwierzak wprowadził niezły chaos, a kiedy już został złapany, to pojawiło się kilka innych. Przemiłe damy: Francesca Delacroix i Ashling Vollant zakupiły koszyk i zabrały ze sobą te wesołe nicponie. Myślę, że zwierzęta znajdą ciepły kąt na stałe.

Sporą popularnością cieszył się Évariste de Villiers, pogromca mewy, fryzjer o nietuzinkowym podejściu do pracy. Ach, wielka szkoda, że nie widziałem wszystkich jego dzieł, które stworzył na głowach. Na szczęście udało mi się dostrzec kilka z nich. Szalony Niziołek z niego! Lubię takie istoty. Pokazują, że ograniczenia wyobraźni nie istnieją, więc liczę na osobiste spotkanie.

Uwagę zyskał również stragan z biżuterią: „Pirackie Oko”. Do kramu zawitał między innymi Inkwizytor Oystein wraz z partnerką: Wolmirą Sefires. Kobieta zauroczyła się broszą, którą od razu przypięła do kreacji. Po zakupach para nawiedziła punkt fryzjerski Évariste’a. Wedle relacji pucybuta Vasyla*, rozstawionego po sąsiedzku, doszło do kłótni. Niziołek miał powątpiewać w zdolności fryzjerskie damy, co nie spodobało się panu Kramerowi. Cóż, też bym się zirytował, gdyby ktoś podważał talenty mojej ukochanej.

W „Pirackim Oku” zaszalała też Morrigan. Ze słów sprzedawcy wynikało, że dokonała zakupu dla całej rodziny i prawie wyczerpała cały zapas, jaki był na sprzedaż. A to ci dopiero heca! Musiała być naprawdę bogata, gdyż nabyła jeszcze cholernie drogą szablę…

Zastanawia mnie, co stało się z malarzem, Salvą d’Or. Z informacji od opiekunów kramów dowiedziałem się, że pan artysta zatonął  we własnych myślach. A później zniknął w tłumie…

Ostatecznie, festyn nie okazał się totalną klapą. Co to, to nie! Własny występ na rozpoczęcie uważam za udany, mimo wpadki Adoel*. Byłem pewien, że anielica poradzi sobie lepiej ode mnie, a tu proszę, to ja musiałem kończyć naszą wspólną piosenkę. Dziewczyna przypomniała sobie o tragedii z przeszłości i rozkleiła się. Na szczęście miała we mnie wsparcie.

Pokaz fajerwerków odbył się dwa razy i również z sukcesem. Miło było popatrzeć na barwne światełka rozjaśniające plac. Zdecydowanie poprawiły mi humor, który mocno oklapł po wypadku. Rozbawiły mnie też dwie inne rzeczy. Pierwsza: jakiś stary piernik, który zaczepiał młode dziewczęta, wreszcie oberwał od kogoś; patelnią prosto w łeb. Druga: mag Vuyseymus zaczarował wychodek. Paradne. Tak zaskakujące, że aż śmieszne.

Koniec końców, wszystko udało się ogarnąć. Duża w tym rola Abrahama, medyków, ochotników, a zwłaszcza Młotów. Kto wie, czy Ostwaldczyków znowu nie poproszę o pomoc. Chcielibyśmy znaleźć sabotażystę. Ustrah próbował złapać jakiegoś Anioła, który dość mocno wyróżniał się na tle otoczenia. Czyżby to on był winowajcą? Czy wielki ptak, o którego pytała Tabbrisa Ashling, to właśnie ów Anioł? Ranni artyści byli ważniejsi, ale i tę zagadkę należy rozwiązać. Abrahamowi równie mocno na tym zależy. Wierzę, że któregoś dnia oliwa wypłynie na wierzch; sprawiedliwości stanie się zadość, sprawca zostanie ukarany.

— Podoba mi się. — Alberto zamknął kronikę. — Napisałeś to z sercem i takich wpisów w kronice oczekuję.
— Dziękuję! — Tobias uśmiechnął się od ucha do ucha. — Będę się starać, żeby zawsze takie były — dodał.  — Abryś, wszystko w porządku?
Abraham uciekł wzrokiem w bliżej nieokreślony punkt na ścianie gabinetu.
Przywódca gildii wstał z siedziska i podszedł do ukochanego. Spojrzał mu prosto w oczy. Pogłaskał delikatnie po policzku.
— Nie martw się tak, wszystko będzie dobrze. — Uśmiechnął się. -— Zobaczysz.
— Ale to ja odpowiadałem za ochronę festynu. — Abraham zacisnął dłonie w pięści. — Powinienem był przewidzieć, że może dojść do czegoś, skoro mieliśmy kiedyś układy z… typami spod ciemnej gwiazdy.
— Pewnych rzeczy nie przewidzisz, nawet jakbyś bardzo chciał, Okruszku. — Alberto pochylił się i ucałował Abrahama w czubek głowy.
— Dokładnie.  — Bard również wstał z fotela i podszedł do młodszego Celaeno.
Położył mu dłoń na ramieniu.
— Ja też wielu rzeczy nie przewidziałem. Nawaliliśmy, to prawda, ale trzeba wyciągnąć z tego wnioski, przyjąć konsekwencje na klatę i iść do przodu.
— Nie martw się już tak, mówię ci. — Alberto pacnął męża w nos. — Pora się zbierać. Zaraz mamy kolejną turę przesłuchania.
— Też racja. — Tobias wyprostował się. -— Znowu spędzimy tam cały dzień?
— Nie wiem. — Alberto westchnął głośno. -— Możliwe. — Pokiwał głową i sięgnął po paczkę skrętów na biurku. — Mam być przy wszystkich przesłuchaniach. Waszych też.
— O rany. — Tobias wywrócił oczami. — Poznasz nasze wszystkie grzeszki…
— Jakbym już nie znał… — Alberto spojrzał spode łba na Tobiasa, który uśmiechnął się głupkowato, pesząc nieznacznie. — Dobra, idziemy — nakazał, dając znak przyjaciołom, żeby poszli za nim.

Tobias i Abraham bez słowa udali się za opiekunem Kompanii Morskiej. Martwili się, co będzie dalej, bo sabotaż przeganiał im sen z powiek. Zwłaszcza Alberto nie zamierzał sprawy tak zostawić. Najpierw spróbują załatwić ją zgodnie z prawem. Później przyjdzie czas na mniej legalne środki…

 * NPC

Następstwa fabularne

  • Brama Cechowa oficjalnie zmieniła nazwę na „Kompanię Morską”, ale dopiero w czasie Artystycznego Pożegnania Lata podała to do publicznej wiadomości.
  • Kompania Morska zaprezentowała się jako organizacja promująca i tworząca wydarzenia kulturalne, kontynuując wybrany kierunek działalności, zapoczątkowany przez Tobiasa.
  • Wątek zidentyfikowania i pojmania sabotażysty, który zakłócił przebieg wydarzenia artystycznego, może być kontynuowany w dalszej fabule.
  • Przedstawiciele organizacji Młoty: Legalt Wachter, Youko, Ustrah i Iravan w sposób profesjonalny wywiązali się z powierzonych im obowiązków. Należycie pilnowali bezpieczeństwa w czasie festynu. Organizacja zyskuje rozgłos i dobrą opinię u Kompanii Morskiej oraz mieszkańców Prai.
  • Czarny Płaszcz Oystein Kramer w należyty sposób pilnował porządku w czasie festynu, zyskując poważanie w oczach Kompanii Morskiej.
  • Wszystkie osoby, które pomagały poszkodowanym i rannym artystom, tj. Ashling Vollant, Morrigan Valente, Rayanessa Kerganton, Sadei, Tabbris i Vuyseymus Valente, zyskują szacunek w oczach Kompanii Morskiej, mieszkańców Prai i przede wszystkim tych, którym udzielili wsparcia.
  • Bard Gorgon zaprezentował swój kunszt muzyczny, śpiewaczy oraz poczucie humoru, należycie wywiązując się ze zlecenia. Otrzymał wynagrodzenie oraz zapewnienie, że będzie polecany innym osobom, organizującym podobne wydarzenia. Bard uzyskuje znajomość Tobiasa oraz rozgłos w kręgu natejskich artystów.
  • Tatiana i Benea nie wywiązały się z zawartej ustnie umowy i nie dały występu na scenie, chociaż pobrały wynagrodzenie. Kompania Morska uznała ich czyn za wyłudzenie i zgłosiła sprawę do straży miejskiej.
  • Rafiss zaprezentowała swój kunszt kulinarny i dała się poznać jako bardzo dobra imperialna kucharka, specjalizująca się w ostrej kuchni.
  • Saffronea zaprezentowała swój kunszt kulinarny i dała się poznać jako bardzo dobra amartyjska kucharka, specjalizująca się w kuchni regionalnej Dionestu.
  • Amadi Ikenna zaprezentował się jako godny polecenia krawiec, który sprosta nawet największym wymaganiom. Zyskuje rozgłos, dobrą renomę i polecenie ze strony Tobiasa.
  • Niziołek Évariste de Villiers zaprezentował swój wyjątkowy kunszt fryzjerski, a także oryginalne podejście do klientów, połączone z dużym poczuciem humoru. Zyskuje rozgłos i dobrą renomę.
  • Jako reprezentant Kompanii Morskiej, Boris sprawował pieczę nad stanowiskiem z rękodziełem. Dochód ze sprzedaży wyrobów przeznaczono na działalność dobroczynną, m.in. budowę domu dla dzieci osieroconych.

Uczestnicy oraz informacje dodatkowe

Postacie graczy

  • Ithildin [35], Naina Vasquez [128], Tatiana [139], Tobias Kerganton [687], Youko [679], Lili Valente [828], Legalt Wachter [850], Abraham Celaeno [870], Salva [964], Saffronea [991], Wolmira Sefires [1101], Navras [1067], Francesca Delacroix [1070], Rosisa [1281], Vuyseymus Valente [1311], Benea [1322], Amadi Ikenna [1333], Oystein Kramer [1337], Sadei [1343], Ustrah [1510], Iravan [1594], Gorgon [1708], Zuzhal Briusandrath [1733], Ashling Vollant [1881], Boris [1848], Évariste [1917], Morrigan Valente [1956], Solara [2043], Rafiss [2087], Tabbris [2561], Rayanessa Kerganton [2975], Maxiline [3309], Bartolo [3520].

Typ wydarzeń

Opowieść - Wątek dodatkowy

Powiązania

Prowadzenie

Gracz prowadzący: Tobias Kerganton [687]

Autor wieści

Tobias Kerganton [687]

Korekta

Thoran [3] i Trix [1986]

Przeczytaj całość

Spectrofobia
Spectrofobia
Ogłoszenia Ogólnoforumowe - Page 2
22-04-2024 16:26

Gif :

Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry

Przeczytaj całość

Magic Lullaby
Magic Lullaby
Ogłoszenia administracji
21-04-2024 22:51

Ogłoszenie 88



Drodzy! Na forum pojawiła się już pogoda na listopad i grudzień 1981. Trochę trwa, ale nie wykluczamy ewentualnego skrócenia i modyfikacji, gdyby zaistniała taka potrzeba. Pozwoliliśmy sobie dać taki czas, żebyście mogli wykorzystać jeszcze dobra z rozdziału XIII, który ma ich sporo, ale i byśmy i my zdążyli złapać oddech, edytować, co nieco i wrócić do wrzucania pogody równocześnie z opisówką. Mamy nadzieję, że się nam to uda.

W związku z tym mamy do Was wielką prośbę. Gdyby coś nadal pozostało bez komentarza (sprawa techniczna lub fabularna), to prosimy o tym przypomnieć. Pamiętajcie też o temacie podsumowań postaci i wydarzeń. Jest dla nas bardzo cenny i chętnie robimy z niego użytek! Najlepiej jakby został wykorzystany do tego temat Próśb lub Pytań, o ile nie jest to sprawa natury poufnej.

Jeśli są jakieś pomysły i propozycje, co mogłoby znaleźć się w rozdziale XIV, piszcie do @Caroline Lestrange. Załoga osób doglądających rozdziałów znacząco się skurczyła, dlatego będziemy wdzięczni za każdą myśl i wsparcie w tej materii.

Chętnie przytulimy osoby chętne do spróbowania swoich sił jako Mistrzowie Gry. Nasze wrota nigdy się nie zamykają! Dla chętnych jest i opcja rzucenia paru knutów na rzecz forum.

Słodkich snów pod pachnącą kołderką życzy,
Ekipa Magic Lullaby

Przeczytaj całość

Czarodzieje
Czarodzieje
Ogłoszenia, sesje i eventy - Page 25
18-04-2024 04:26

Wróżkowe tajemnice


Drodzy Czarodzieje!

Na obchodach Celtyckiej Nocy wydarzyło się coś niespodziewanego, co na pewno nie przejdzie bez echa. Tyler Kingfisher odnalazł tam tajemniczą księgę, która ma wpływ na obecne wydarzenia na Wyspach! Gdyby było tego mało, pojawił się tam również całkiem niespodziewany gość, czy raczej - herold, który zadziwił czarodziejski świat.

Więcej informacji znajdziecie w nowym Proroku Codziennym, który na pewno uchyli rąbka tajemnicy. Wygląda na to, że Tyler Kingfisher postanowił wziąć się do pracy.

Skoro zaś o pracy mowa, to Prorok Codzienny ma dla was również propozycje dodatkowych zajęć. Zachęcamy do zapoznania się z nimi

Przypominamy również o konkursie na wiosenny profil, wyzwaniu na Wizzbooku oraz specjalnym zdarzeniu losowym!

Miłej zabawy i do zobaczenia!

@Gryffindor @Hufflepuff @Ravenclaw @Slytherin @Dorosły @Nauczyciel


Przeczytaj całość

Magic Lullaby
Magic Lullaby
Ogłoszenia administracji
17-04-2024 02:06

Ogłoszenie 87



Kochani! W związku z nie tak dawnymi zmianami w temacie przedmiotów magicznych, został dodany nowy temat, gdzie zgłasza się przeprowadzenie procedury tworzenia/doładowania przedmiotu magicznego.

Oprócz tego, w następujących tematach zostały uczynione poprawki, związane z kwestią przedmiotów:
Przedmioty magiczne
Czarny rynek
Rasy
Wzór KR

Od teraz, kiedy będą przeprowadzane aktualizacje w zakresie własnej KR, należy uwzględnić liczbę pozostałych użyć przedmiotu magicznego lub datę fabularną jego nabycia/doładowania, jeśli przedmiot magiczny jest przedmiotem długoterminowym (np. magiczny aparat fotograficzny).

W przypadku przedmiotów, które zyskało się dawno, są 2 możliwości. Można:
  • zgłosić się do @Caroline Lestrange poprzez temat Próśb by określiła ilość użyć/fabularną datę nabycia
  • przyjąć, że przedmiot będzie działał do końca roku 1981, a wraz z nadejściem 1 stycznia 1982 będzie trzeba go doładować, ulegnie zniszczeniu lub że pozostały mu 2 użycia

Oprócz tego, dokonano edycji w loterii wiosennej i wydłużono czas jej trwania. Zostało również dodane automatyczne PW ze ściągą bieżących wydarzeń (i rzutów) na forum, które będzie wysyłane do każdego, kto stworzy Kartę Postaci. Można je otrzymać także po zastosowaniu formułki:
Kod:
#Fabuła

Trzeba ją zastosować w temacie Próśb.
Może okazać się to szczególnie przydatne dla osób powracających z dłuższej nieobecności. Nadal pozostaje to w fazie testów i ulepszeń, dlatego za każdą opinię i sugestię podrzuconą na konto @Caroline Lestrange administracja będzie wdzięczna! Duchoposty z ww. tematu będą na bieżąco usuwane, więc nie trzeba się martwić o ewentualny spam.

Ciepła i przyjemnego wiosennego odpoczynku życzy,
Ekipa Magic Lullaby

Przeczytaj całość

Sakura no Hana
Sakura no Hana
Re: Ogłoszenia
16-04-2024 12:39

Wynagrodzenia za pracę na rzecz forum - marzec 2024

Osoby, które robiły rzeczy na rzecz forum, a nie są wymienione - spokojnie! Jak zwykle przypominamy, że w przypadku bardzo niewielkego wkładu, przepisujemy aktywnych na listę na kolejny miesiąc. Gdy tylko pojawi się ze strony takich osób nieco więcej, by ich pracę można było odpowiednio wycenić, pojawią się przy podsumowaniu kolejnego miesiąca! Administracja dziękuje jednak za każdą pracę, zarówno tą większą, jak i tą nieco mniej. To przede wszystkim dzięki Wam forum dalej się rozwija i zostaje wzbogacane o nowe elementy!

Wynagrodzenie za prace administratorskie - marzec 2024

Statystyki: autor: Pingwinek Chaosu — dzisiaj, 14:39

Przeczytaj całość

Kroniki Fallathanu
Kroniki Fallathanu
Pierwsza Katedra — złamanie pieczęci
11-04-2024 18:23

Opis

Data rozgrywania się wydarzeń

24 Naqariona (lutego) 1376 roku

Miejsce rozgrywania się wydarzeń

Fallathan, miejsce bliżej nieokreślone

Przebieg wydarzeń

W historii Fallathanu spisano już wiele opowieści. Z potrzeby serca bądź jako świadectwo przelanej krwi. Na skutek boskiej czy ludzkiej interwencji — wiry wydarzeń kręciły się nieustannie, wciągając kolejne istnienia, rodząc bohaterów i ścierając na pył antagonistów. Czasem z małego ziarnka piasku, pędzonego nadmorskim wiatrem, gdzieś w odległej krainie budziły się do życia pustynne burze. Gdzie indziej kropla drążyła skałę, a krzyk ignorowanych w końcu wstrząsał czyimś sercem na tyle, by ten ruszył z pomocą. Nikt nie mógł do końca przewidzieć, czy z pozoru błahe decyzje nie będą miały wielkich konsekwencji w przyszłości. Nikomu nie było dane podnieść kurtyny niewiadomej na tyle, by odczytać z kart lub też gwiazd całe eony, które miał jeszcze przynieść czas.

Czas... Najbardziej niepowstrzymana siła. Kronikarz Świata, zagłada kamiennych murów, władca niepamięci... Wymazywał to, co wymazane być powinno i niósł to, co nastąpić musiało. Raz na jakiś czas wybijał godzinę ostateczną, która — chociaż nie wybrzmiewała głośno — była początkiem czegoś wielkiego. Czegoś, czego mieszkańcy Fallathanu nie mogli się spodziewać. Czegoś, co otwierało przymrużone oczy lękom i przed czym nie było już odwrotu...

Ile czasu minęło? Nie pamiętał. Wiedział tylko, że gdy się obudził, znajdował się w zupełnie innym miejscu. Dni odliczał wschodami i zachodami słońca, które odróżniał jedynie wtedy, kiedy ziejąca wysoko dziura w skale przepuszczała więcej lub mniej światła.

Za towarzysza miał wyłącznie echo, niosące wołania donikąd. Bardzo szybko jego miejsce zastąpiła cisza.

Zdawało się też, że miejsce to chroni jakaś przedziwna magia. Taka, o jakiej nie uczą w Akademiach. I nawet on, przy całej nagromadzonej wiedzy, nie był pewien, czy zdoła ogarnąć to, co przypadło mu w udziale. 
Dawno już porzucił próby wydostania się na rzecz zbadania znaleziska. Prawie nie jadł, nie spał, bo przyziemna codzienność przestała mieć znaczenie w obliczu tajemnicy.

Uniósł dłoń i przesunął drżącymi palcami po znakach wyrytych w kamieniu, które teraz jarzyły się, odbijając blask kolejnej pełni. Spędził na ich rozszyfrowaniu nieskończone godziny, dni, miesiące, zapominając o całym świecie, ale teraz — po raz pierwszy — widział je tak dokładnie i rozumiał zupełnie, jakby sam przed wiekami pozostawił je w skale. Przetarł ramieniem piekące oczy, które zaczęły łzawić. Cichy, zmęczony, a jednocześnie pełen ulgi śmiech dobył się z jego ust. Udało się! W końcu się udało! Wiedział, czuł, że natrafił na coś wyjątkowego, a chwila rozwiązania zagadki, choć doświadczana w pojedynkę, należeć będzie do wiekopomnych.

Odstąpił od ścian swojego skalistego więzienia, odczekał chwilę, celebrując moment. W końcu wziął głębszy wdech, po czym z całą mocą i determinacją zaczął odczytywać słowa pradawnej mowy. Ziemia pod stopami zadrżała. Pierwsza Katedra została odpieczętowana, by objawić Prawdę, która przewróci do góry nogami wszystko, co dotąd znał i czego mógł być pewien.

Jednocześnie nie wiedział, że zrobił coś nieodwołalnego. Ziarnko piasku poderwało się, gonione wiatrem, kropla zaczęła drążyć skałę, a niewidzialne, zawisłe nad Fallathanem ostrze zagłady właśnie wprawione zostało w ruch.

Streszczenie wydarzeń

  • Po wielu miesiącach badań nad tajemniczym znaleziskiem, osoba, która na nie natrafiła, zdołała rozszyfrować znaczenie pradawnych run. 
  • Wyryty w skale napis był zaklęciem pieczętującym Pierwszą Katedrę. Złamanie pieczęci poskutkowało nawiązaniem kontaktu z nieznanymi w Fallathanie istotami. Istoty te przekazały Klucznikowi Prawdę i ostrzegły przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. Zdołały go również przekonać do pomocy, w zamian ofiarowując coś niezwykle cennego. 

Następstwa fabularne

  • Pierwsza Katedra, będąca czymś na razie w Fallathanie nieznanym, została odpieczętowana. Wraz z nią uruchomione zostały wydarzenia, które mają doprowadzić do ogromnej katastrofy i zniszczenia. Wątek będzie rozgrywany w dalszym toku Fabuły Głównej.
  • Osoba, która miała kontakt z Pradawnymi Istotami, zyskała od nich ogromną moc, a także przykaz, co musi uczynić w dalszej kolejności. Wątek będzie rozgrywany w dalszym toku Fabuły Głównej.
  • Wraz z aktywacją Katedry, wszystkie istoty posiadające zdolność „Wyczucia magii” mogły poczuć, jakby na Fallathan spłynęła przedziwna fala energii. Można ją było porównać do nagłego i potężnego drgania sieci magicznej we wszystkich zakamarkach znanego świata. Wrażenie to zniknęło równie szybko, jak się pojawiło i  nie sposób było powiedzieć, gdzie miało swoje źródło. Gracze mogą spróbować podjąć wątek naukowy związany z wydarzeniem. Wątek mogą pociągnąć magowie, Inkwizytorzy oraz inne postaci zdolne wykrywać użycie magii.
  • W obrębie Wyspy Orolin, zachodniego Amarth, wschodniego wybrzeża Małej Vanthii oraz północno-wschodniej Natei dało się wyczuć krótkotrwałe trzęsienie ziemi o średniej amplitudzie. Gracze mogą podjąć ten wątek również w sesjach prywatnych. Można zamieścić/przeczytać artykuł na ten temat w gazecie.
  • Drgania sieci magicznej, a także osłabienie naturalnych zdolności Maji Ziemi spowodowały, że do Fallathanu przedostały się kolejne, dziwne i niebezpieczne  potwory — można je było zaobserwować nie tylko z dala od cywilizacji, ale i w miastach. Gracze mogą podjąć wątek bitewny — rozegrać sesje z pojawieniem się potwora i walką z nim/ ucieczką przed nim. Można zamieścić artykuł/ przeczytać o tym w gazecie.
  • Maji Ziemi mogły zauważyć, że ich wrodzona zdolność do łagodzenia anomalii opartych na magii żywiołów zmalała. MG powinni odtąd uwzględniać ten fakt w opowieściach, przyznając minusowe modyfikatory.
  • Drenowanie anomalii przez Maji Ziemi wymaga odtąd dłuższego czasu regeneracji niż zazwyczaj. Czas zwiększa się o dodatkowy jeden dzień.
  • Magowie żywiołów mogą odtąd zauważyć, że rzucane przez nich zaklęcia na bazie żywiołu ziemi zaczynają być niestabilne. MG od teraz losuje, czy postać rzucająca zaklęcie otrzyma -100 czy +100 do efektu.
  • Sprawą zaczęli interesować się wysoko postawieni magowie z Amarth, Inkwizycja, a także otoczenie samej Imperatorowej oraz Kultyści. Wątek będzie rozgrywany w dalszym toku Fabuły Głównej.

Uczestnicy oraz informacje dodatkowe

Typ wydarzeń

Opowieść - Wątek Wiodący

Autor wieści

Zastian Nixsagas [7]

Korekta

Trix [1986]

Przeczytaj całość

Kroniki Fallathanu
Kroniki Fallathanu
Wielkie Sumobranie
09-04-2024 07:51

Opis

Data rozgrywania się wydarzeń

8 Webala (listopada) 1375 roku

Miejsce rozgrywania się wydarzeń

rzeka Zigizage, kanton Ohelglaipen, Ostwald

Przebieg wydarzeń

 Sumobranie! A nawet Wielkie Sumobranie! Coroczna tradycja na terenie kantonu Ohelglaipen, przypadająca na święto Rubertusa, patrona łowców, tropicieli, strzelców, ale i czemu nie rybaków oraz wędkarzy! Każdy może oddać tego dnia hołd Wielkiemu Łowczemu.

Tegoroczne Sumobranie, ufundowane przez parlament Nowego Chatai, zostało poprowadzone przez Paula Frei*. Jak co roku był to konkurs rybacki na pochwycenie największego suma, ale przede wszystkim pretekst do ucztowania i świętowania. Wśród paru drużyn, które stanęły tego dnia do konkurencji, jedna zdecydowanie wyróżniała się już na starcie. Ithildin, Morrigan Valente, Alvirwen, Jules Becker, Xirys Wachter i Ustrah zostali tego dnia połączeni jednym celem — złowieniem suma. Pierwszym, co wskazywało na to, że nie będzie to zwykłe siedzenie z wędką, były przedstawione zasady konkursu, a przede wszystkim: jakim orężem „rybacy” mieli się posługiwać. I bynajmniej kije z żyłkami to nie były. W ruch pójść miały harpuny, włócznie, bosaki, pistolety i sieci. Sum Ostwaldzki do małych nie należał. I na pewno nie do potulnych.

Każda z drużyn otrzymała także dodatkowe wsparcie pod postacią przewodnika. Jego rolą, poza wybraniem miejsca na łowy i zaprowadzeniem do niego, miało być i pilnowanie drużyny, ocena jej umiejętności i generalne bycie oczami i uszami organizatora. Najbardziej prostrokatej z drużyn w udziale przypadł niejaki Heinke*, siwy, starszy mężczyzna o twarzy posmaganej wiatrem i z dłonią zastąpioną hakiem. Szybko podzielił się swą historią, jakoby to sum ludożerca rękę mu połknął swego czasu, zaś ledwo tydzień wcześniej jeden z innych rybaków, który sam miał być tego dnia przewodnikiem, zaginął na rzece. Mężczyzna wspominał też, jakoby ów sum rozsmakował się w ludzkiej krwi.

Straszne opowieści na bok — Heinke zaprowadził drużynę na wyznaczoną im pozycję. Spora płycizna w naturalnej zatoczce, mulista i częściowo otoczona szuwarami, zdawała się świetnym miejscem na polowanie. Również na miejscu czekała Hannah Totenhosen*, medyczka mająca zająć się zawodnikami, gdyby któryś z nich został ranny i potrzebował pomocy.

Zanim jednak można było zmierzyć się z wielką rybą, najpierw należało ją skusić, by pokazała swój pysk. Na szczęście dla wszystkich Alvirwen okazała się wiedzieć to i owo, sam Heinke też dorzucił parę słów. Nadszedł więc czas, by rozrzucić zanętę i użyć kwoków — prostych drewnianych narzędzi, które uderzając w wodę, wydają charakterystyczny dźwięk, budząc tym sumy na żer.

Nie był to jednak jedyny sposób nęcenia.

Jules, pamiętając słowa Heinke, wraz z pomocą Alvirwen postanowił wzbogacić wodę o parę kropel ludzkiej krwi. A w jaki sposób Ruanka pomogła? Przegryzając ramię Julesa (za jego zgodą) tak, że szkarłatna krew pociekła do mulistej wody.

Nim jednak zmysły suma ludojada (o ile takowy w wodzie się znajdował) mogły wyczuć krew w wodzie, kto inny okazał się doskonale nęcić suma. Jaszczur Ustrah, mimo braku umiejętności rybackich, rozpoczął kwokanie z takim artyzmem i zaangażowaniem, że charakterystyczny dźwięk zbladł dopiero przy chlupnięciu wywołanym wpadnięciem Ithildina do wody po pechowym kroku.

Jak widać, fortuna kołem się toczy i jednych nagradza, innych karząc.

Trudno powiedzieć, czy to daggoński nowo odkryty talent do kwoczenia, czy też mokry elf okazał się najlepszą zanętą, ale moment później kształt pojawił się na płyciźnie, sunąc w stronę Jaszczura. Dwumetrowa, głodna sztuka płynęła, by spróbować gadzich udek.

Zakotłowało się. Wzburzyło. Woda chlapała, a łowy rozpoczęły swój krwawszy rozdział.

Pierwszą krew przelała Alvirwen, udowadniając, że kot w takim środowisku wcale nie musi czuć się nieswojo. Mimo reakcji suma czującego się jak ryba w wodzie grot wbił się w rybie ciało. Zaraz później do walki dołączył Jules ze swym bosakiem, pokazując swą siłę, i Ustrah broniący się przed rybą.

A potem jak świiisło między jaszczurem a kotką. To prąca przez wodę Xirys miotnęła swoim harpunem z niesamowitą celnością. Rybie oko zostało przebite, a łeb wzbogacony o wbitą w niego broń.

I gdy wszyscy już mogli świętować udane polowanie…

Ustrah i Ithildin czuli, że coś… coś jeszcze tego dnia się wydarzy. Szczególnie Elf, którego zmysły biły na alarm, włosy stawały dęba, a on sam pokrył się gęsią skórką i to bynajmniej od zimnej wody. Jego głośne ostrzeżenie, któremu drużyna dała wiarę, nie tylko pozwoliło zachować czujność, ale i…

Okazało się jak najbardziej słuszne.

Coś przebudziło się w rzece. Czując krew. Smakując ją. Głodne. Żarłoczne.

To coś burzyło wodę na oczach Morrigan mającej na to dobry widok. Kształt zaraz łamał trzciny, szuwary. Bestia, potwór rzeczny. Sum, którego nikt jeszcze nie widział. Tak wielki, że rył w mulistym dnie, wystawał znad wody. Oczy wielkości talerzy, gęba wystająca z wody. Siedmiometrowa, parotonowa bestia płynęła w ich stronę. Jeszcze nim wszyscy zrozumieli, co widzą, Heinke już krzyczał, żądny zemsty za swą dłoń, wciskając pistolet w rękę Ithildina. Towarzysząca im na brzegu Hannah wręcz przeciwnie — nawoływała do ucieczki.

I zaczęło się…

Ku zaskoczeniu Elfa pistolet w jego dłoni okazał się celną i skuteczną bronią. Morrigan zresztą też dołączyła do walki w ten sposób. Cel był duży, a każde trafienie mogło przecież pomóc w starciu.

W wodzie zaś kotłowało się. Kotka jako pierwsza poczuła siłę stworzenia, które zraniło jej rękę samym uderzeniem swego pyska. Zarówno ona, Jules, jak i Ustrah nie pozostawali rybie dłużni, starając się ją powalić, ale zdecydowanie najbardziej widowiskową i śmiałą akcję poczyniła Xirys…

Wskakując na przeciwnika.

To już nie były zawody, a walka na śmierć i życie z prawdziwą bestią. Xirys sięgnęła po topór, wspięła się na wielkiego suma i jak walnęła! Jucha trysnęła od ciosu, a ryba była po prostu za głupia, by zrozumieć, że tak potężny cios powinien ją ogłuszyć.

Albo to kwestia naprawdę wielkiego łba.

Zaraz później w ruch poszły i zaklęcia w wykonaniu Ithildina, któremu Heinke krzyknął głośno, co myśli o tym, że to wbrew konkursowi (krótko i dosadnie dając znać, że zupełnie go teraz zasady nie obchodzą).

Sum zaś, czując, że ma coś na sobie, postanowił zmiażdżyć Xirys własnym cielskiem. Na jej szczęście pod sobą mieli muł, a nie twardy grunt. Noga ucierpiała, rudowłosa znalazła się pod wodą, ale przynajmniej nic nie zostało połamane.

Jules zaś pokazał wtedy, na co stać zdeterminowanego mężczyznę. Oko suma pękło jak balon, oblewając go i jego krwią, i mazią, gdy mocarny cios trafił rybę.

Ta padła martwa, Xirys zaś dała radę wykaraskać się spod wody, unikając podtopienia.

I chciałoby się powiedzieć, że to koniec z krwawych opowieści tego dnia. Zwierzę upolowane, bestia spotkała swój koniec. Drużyna wezwała organizatora (oczywiście najpierw niedowierzającego), prosząc o pomoc z transportem ryby. Hannah opatrzyła częściowo Julesa, a koniec końców wszyscy wrócili do głównego obozu, czekając na ucztę, wręczenie im nagród, sławę, chwałę i tak dalej.

I kiedy już Paul Frei ogłaszał ich zwycięstwo…

Jedna z pozostałych drużyn postanowiła wielce małostkowo przyczepić się do sposobu upolowania bestii. Że przecież i topory, a już NA PEWNO zaklęcia to wbrew zasadom i tradycji. Kto widział w Ostwaldzie zaklęciami sumy łowić! I jak to w Ostwaldzie, gdzie rzucone słowa, tam zaraz pięści. I mimo próby załagodzenia sprawy przez Ithildina i Morrigan zaraz doszło do rozróby, w czym duży udział mieli Jules i Xirys, którzy nie czekali na potencjalne dyplomatyczne rozwiązanie sprawy.

I ruszyli! Przecie, co to za uczta bez dobrej burdy! Popiorą się po pyskach, ktoś wygra, ktoś przegra, sprawa więc będzie rozstrzygnięta, a podbite oczy staną się pretekstem do znieczulenia się piwskiem. I walka już od pierwszych ciosów wypadała zdecydowanie na korzyść pogromców wielkiego suma, lecz…

Została przerwana. Ku zgrozie wszystkich. Alvirwen dała się ponieść swoim instynktom. Miast bić się pięścią i kuflem, sięgnęła po swe kły i pazury. Bez hamowania się. Nie bacząc na konsekwencje.

Kobieta z przeciwnej drużyny padła pod kotką. Zaraz później Ruanka miała krew w pysku, a rybaczka coraz mniej w swym ciele. Ludzie zamarli, podniosły się wrzawa i zgiełk.

Alvirwen dała w długą, unikając zaklęcia paraliżującego rzuconego za nią przez Ithildina. Jules próbował zatamować krwawienie, jednak na próżno, lecz Morrigan…

Tym razem to ona sięgnęła po moc. I tylko dzięki niej, na oczach wszystkich zebranych, kobieta przeżyła ten dzień.

Śmierć nie zgarnęła tego dnia nic poza sumami wszelakiej wielkości. Świętowanie wznowiono, a grupa, która niedawno rzuciła wyzwanie zwycięzcom, piła wraz z nimi i za ich zdrowie. Paul Frei obdarował piątkę zwycięzców pamiątkowymi pistoletami, a ci mogli opuścić białym rankiem biesiadę bogatsi o sławę, wędzone i solone kawały ryb oraz nowe znajomości.

Poza Alvirwen. Nie minął tydzień, a za Ruanką wystawiono list gończy za próbę morderstwa z nagrodą za doprowadzenie jej żywcem przed oblicze sprawiedliwości. Na szczęście dla niej w Federacji taki list wystawiono jedynie w kantonie Ohelglaipen. Chociaż kto wie, czy jakiś wyjątkowo łasy łowca nagród nie spróbuje jej zaciągnąć tam z innego zakątka świata, byle tylko zdobyć nagrodę.

 * NPC

Następstwa fabularne

  • Został upolowany Sum Ludojad z rzeki Zigizage. Ta dzięki temu stała się odrobinę bezpieczniejszym miejscem.
  • Piątka bohaterów (wszyscy poza Alvirwen) została zwycięzcami Wielkiego Sumobrania, otrzymując w nagrodę po pamiątkowym pistolecie. Każdy z nich ma pozłacane i posrebrzane zdobienia przypominające sumy. (Nie posiada specjalnych cech mechanicznych).
  • Wystawiono list gończy za Alvirwen na terenie kantonu Ohelglaipen za próbę morderstwa. Nagroda za doprowadzenie jej do Nowego Chatai przed oblicze sprawiedliwości żywcem nie jest jednak wysoka.
  • Paul Frei (poseł z parlamentu Nowego Chatai) nie tylko dobrze zapamiętał piątkę zwycięzców, ale i jego opinia o magii zdecydowanie się poprawiła, gdy ujrzał, że ta może ratować życie.

Uczestnicy oraz informacje dodatkowe

Postacie graczy

  • Alvirwen [2720], Ithildin [35], Jules [853], Morrigan [1956], Ustrah [1510], Xirys [683]

Typ wydarzeń

Opowieść - Wątek Dodatkowy

Powiązania

Prowadzenie

MG prowadzący: Legalt [850]

Autor wieści

Legalt [850]

Korekta

Ines Bolea [113]

Przeczytaj całość